Żyłka Toray Super Strong - ideał na zimę

/ 9 komentarzy / 3 zdjęć


Żyłka Toray Super Strong - ideał na zimę.

Kilka tygodni temu pozbyłem się praktycznie całej szpuli starej żyłki spinningowej, zahaczając Algą o przepływający z nurtem konar. Po krótkiej chwili siłowania wysłużona żyłka pękła ot, tak sobie nie na węźle, lecz praktycznie przy samym wędzisku, rozczłonowana na kilku dziesiętnym metrze. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że wszystkie zębate stworzenia mogłem łowić jeszcze przez ponad półtora miesiąca. Owszem, w zanadrzu swej wędkarskiej skrytki miałem sporo różnych plecionek, ale ze względu na przymrozki totalnie nie zdałyby one egzaminu. Nie tracąc więc chwili, jeszcze podczas powrotu z feralnej wyprawy zajechałem do sklepu wędkarskiego, by kupić „to co zwykle”. Ale za namową sprzedawcy wyszedłem z czymś „zupełnie nowym”, a precyzując - z żyłką Toray Super Strong. Czy zaufanie względem sugestii pana zza lady się opłaciło? Zapraszam do przeczytania mojej opinii, o tym dość ciekawym produkcie.

Za 100 metrów przeźroczystej żyłki firmy Toray zapłaciłem niebagatelną sumę - 24zł. Czy to dużo, czy mało, pozostaje kwestią względną. Wielu wędkarzy nadal traktuje żyłkę jako tańszy zamiennik plecionki, nie biorąc jakby pod uwagę faktu, że technologie ich wytwarzania stały się bardzo podobne, a właściwości całkiem zbliżone. Obecnie, żyłki z wyższej półki cenowej potrafią wystarczyć na zdecydowanie dłużej niż kiedyś, nie przejawiając takich tendencji do skręcania się, łamania, kruszenia czy wycierania, i są zdecydowanie mniej rozciągliwe, niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu. Stąd, już od jakiegoś czasu obstaję przy zdaniu, że kilkanaście, nawet kilkadziesiąt złotych wydanych na dobrej jakości żyłkę nie jest wcale takim szaleństwem, na jakie wygląda.
Muszę jednak przyznać, że przed zakupem trochę się wahałem. Nie chodziło bynajmniej o to, czy wydane pieniądze okażą się wyrzucone w błoto, bo do możliwości wystąpienia takiej sytuacji, na przestrzeni kilkunastu lat przywykłem, przerabiając dziesiątki różnych, nieznanych mi wcześniej produktów. Najbardziej bałem się tego, że nieznana mi linka zawiedzie w najmniej oczekiwanym momencie. Z drugiej jednak strony – ta, na którą łowiłem dotychczas i za którą dałbym sobie uciąć rękę, bezlitośnie pozbawiła mnie (w sensie moralnym) owej kończyny, dosłownie kilka godzin temu…
Duży znak zapytania stawiała również deklarowana wytrzymałość – przy średnicy 0,27mm „zaledwie” 5,85kg. Z początku myślałem, że to jakiś błąd w druku, ale sprzedawca rozwiał moje wątpliwości, przy okazji uspokajając. I miał chłop rację – deklarowane na większości żyłek wytrzymałości są często wyssane z palca, a nawet te najlepsze, „super wytrzymałe” potrafią czasem pękać jak nitka przy obciążeniu nie przekraczającym połowy ich sugerowanej wytrzymałości. Nie ma więc sensu zakrzątać sobie głowy liczbami na opakowaniu. Wszystko i tak wyjdzie w praniu.  

Mój wszelki niepokój zniknął zupełnie, gdy sprzedawca odpakował żyłkę z plastikowego pudełka i odwinął kilka zwojów. Muszę przyznać, że tak miękkiej żyłki jeszcze nie widziałem. „Się pan tak o tą wytrzymałość nie martwi, sam pan zobaczysz jakie to twarde ***… „ - rzekł sprzedawca, przekonując mnie ostatecznie do zakupu Toray’a.

Po powrocie do domu, przed snem - zamiast książki, krótka lekturka specyfikacji z pudełka. Wszystko napisane oszczędnie w słowach i po angielsku, więc musi to być towar z importu. Pierwsze, co rzuca się w oczy – made in Japan. Kurczę, very good że tak powiem, bo ja do japońskich wynalazków mam spore przekonanie, nie tylko jeśli chodzi o żyłki, ale też wędki czy kołowrotki. Poza tym na opakowaniu można znaleźć kilka informacji o właściwościach: świetna siła, wytrzymałość i zastosowana technologia umożliwiająca gładkie schodzenie żyłki ze szpuli. No cóż, niezbyt wiele informacji, ale biorąc pod uwagę całe poematy umieszczane przez niektórych polskich producentów nawet na najtańszych i najgorszych żyłkach, może to i dobrze, że Toray oszczędnie dobiera słowa. Ta żyłka zwyczajnie doprasza się, by sprawdzić ją nad wodą, a nie czytać jakieś etykiety.

Następny dzień zaczynam od wizyty nad Wartą i już na wstępie zaliczam go do udanych (w trzecim rzucie na wędce melduje się 70-cm szczupak), podobnie jak udany okazuje się zresztą zakup Toray’a. Po nawinięciu linki na szpulę jestem bardziej niż zadowolony - tworzy piękne zwoje, mięciutko i równo się układa.

Pora na konkrety:
Pierwsze co mogę powiedzieć, to że żyłka pracuje bardzo ładnie i jest ponadprzeciętnie miękka. Tak. Naprawdę miękka, mięciutka, dosłownie jak dobrej jakości plecionka! Dzięki tej miękkości ślicznie schodzi ze szpuli i bez problemu oddaję się nią rzuty dalsze niż zwykle o kilka solidnych metrów.
Deklarowana wytrzymałość 5,85kg spisuje się świetnie i nie zauważam żadnej różnicy między Toray’em, a żyłkami z zadeklarowaną wytrzymałością 10kg. Kilkukrotnie podczas wyprawy, z pomocną tej żyłki udaje mi się wygiąć haki przynęt, które utknęły w zaczepie. Moc rzeczywista w porównaniu do deklarowanej pozytywnie zaskakuje.
Muszę również zwrócić uwagę na fakt, że ta linka jest bardzo odporna na skręcanie, nawet przy stosowaniu dużych obrotówek czy wahadłówek w szybkim nurcie. Ta właściwość z pewnością przekłada się też na wspomnianą wytrzymałość i trwałość żyłki i za ten fakt, wędruje ode mnie naprawdę duży plus dla Toray’a.
Jeśli chodzi o wykonanie, tudzież strukturę, nie znalazłem żadnych przegrubień czy przebarwień. Widać, że Super Strong jest robiony bardzo dokładnie, choć przy żyłce za taką cenę powinno to być traktowane raczej jako coś powszechnego.
Przy tym, produkt Toray’a jest zupełnie niewidoczny w wodzie. A zaznaczam, że wzrok mam bardzo dobry. Sokoli wręcz. Ale żyłka Toray pod tym względem przypomina fluocarbon. Świetna sprawa i tym lepiej zresztą – jesienna i zimowa przejrzystość w wielu zbiornikach sprawia, że ryby stają się ostrożniejsze i trudniejsze do przechytrzenia. Stąd wybór linki powinien być przemyślany zwłaszcza pod względem widoczności.

Tego dnia na moim kiju melduje się jeszcze kilka niezbyt dużych ryb – szczupaków i sandaczy. Nawet na tych mniejszych egzemplarzach wyraźnie czuć, że jest znikomo rozciągliwa. Czuję się tak, jakbym łowił na plecionkę. Dosłownie, w przenośni i z ręką na sercu. Jak mówił sprzedawca – Panie, bardzo fajny produkt na wszelkie wędkowanie w zimie – od spinningu po spławik i grunt.
Po prawie miesiącu dość intensywnego korzystania z Toray"a, często w minusowych temperaturach mogę stwierdzić, że miał jeno chłop rację.

Bardzo polecam.
Pozdrawiam

 


5
Oceń
(18 głosów)

 

Żyłka Toray Super Strong - ideał na zimę - opinie i komentarze

Artur z KetrzynaArtur z Ketrzyna
0
Ja używam dragona HM80, też super żyłka, lecz jednak po jakimś czasie już nie tak przezroczysta, ale nadal wytrzymała. (2014-12-01 14:33)
KkLukiKkLuki
0
Konkretny opis ;) przejdę się zaraz po sklepach i zobaczę z ciekawości czy jest u mnie dostępna. ***** (2014-12-01 15:12)
paawel1paawel1
0
Powiem Ci że mocno mnie zaciekawiłeś tym wpisem. Wczoraj byłem z troczkiem nad wodą i tak: na plecionkę się nie połapie bo szybko zamarza a na drugiej szpuli mam dragon-owską maximę i jest już mocno zużyta. I właśnie zastanawiałem się nad jakąś zimową żyłką. I wychodzi na to że mnie przekonałeś. Dzięki i pozdrowionka !@#$% (2014-12-01 17:03)
barrakuda81barrakuda81
0
Może być całkiem fajna tylko do spinningu 100 metrów nawoju to trochę mało...Parę zaczepów i po sprawie.Nie mniej dobra żyłka dziś to rzadkość bo wiele produktów na rynku jest mocno przereklamownych.Trzeba byłoby zwrócić na nią uwagę... (2014-12-01 17:39)
u?ytkownik102837u?ytkownik102837
0
Zawsze można na kręciło nawinąć dwie szpule :) A co do żyłki to nie miałem styczności więc się nie wypowiem na jej temat. (2014-12-01 17:50)
marciin 2424marciin 2424
0
Odpowiednia pora do napisania recenzji na temat żyłki myślę ,że spotka wielu zwolenników i jeśli będzie w sklepach odwiedzanych prze ze mnie to na pewno szczególnie ją potraktuję :) ***** (2014-12-01 17:52)
karwos33karwos33
0
Piotrze, tak z ciekawości sprawdziłem, że można ją dostać również w 150 i 300-metrowych odcinkach :) Mi osobiście 100m wystarcza, a przy 150m po sezonie łowienia żyłka od spodu jest u mnie zazwyczaj zwietrzała od nieużywania :) Wiadomo, wiele zależy od specyfiki łowiska i ilości zaczepów. W każdym razie jeśli ktoś woli więcej, to można ją dostać w większych odcinkach :) // Panowie, gdybyście jej nie dostali w sklepie stacjonarnym, to na Allegro (z wliczoną ceną wysyłki) stoi za ok 30zł - 100m, 40zł - 150m, i 60zł - 300m. Orientacyjnie sprawdziłem, bo przyznam szczerze, że sam wcześniej nie wiedziałem nawet o istnieniu tej firmy i nie widziałem tych żyłek w sklepach. Ale kurka, polecam, polecam, na zimę zwłaszcza. Pozdrawiam (2014-12-01 19:28)
naruto1919naruto1919
0
Bardzo szczegółowy opis, tak jak piszesz to powinieneś dostać od firmy worek kasy bo im darmową reklamę przy okazji robisz :). Ale to prawda ja mam żyłkę z Prologic i w specyfikacji pisze że do 7 kg ale nie mogę jej nawet zawijając kilka razy przerwać, a żyłki innej firmy też znanej choć nie tak markowej (według mnie) gdzie przy tej samej średnicy producent pisze wytrzymałość 14 kg., zawinę dwa razy w ręce pociągnę z większą siłą i trach także coś w tym jest. (2014-12-02 09:41)
mrozikk134mrozikk134
0
Ja używam trabucco, ale zastanowię się nad tą zylką po Twoim wpisie. First to firma znanaz produkcji mat węglowych, z których produkowane są wędki. (2015-01-24 05:58)

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości