Żwirownia to nie tylko ryby

/ 2 komentarzy / 4 zdjęć


Żwirownia to nie tylko ryby
Witam!

Dzisiejszy wpis chciałbym poświęcić urokom jakim możemy przyjrzeć się w czasie oddawania się naszej pasji, czyli wędkarstwu.
Szczególnie teraz, jesienią naszym wyprawom towarzyszą wspaniałe okoliczności natury. Liście na drzewach zaczynają przybierać najróżniejsze barwy od żółci do bordowego. Każdy chyba kiedyś przyglądał się temu widokowi na przeciwnej stronie łowiska podczas zasiadek ze spławikiem lub podczas wyprawy spinningowej.

Zwierzęta zaczynają ożywać przed zimą aby uzupełnić zapasy i nie tylko. Praktycznie zawsze na jesień widuje bażanty, a czasem zające i sarny. Nie wspomnę tu już o innych ptakach, które umilają nam czas swoim śpiewem i igraszkami w koronach drzew. Obiektem naszych obserwacji stać się może również wiewiórka, która z zapałem ukrywa orzechy by zapomnieć o niektórych następnej wiosny. Żwirownie w mojej okolicy przeżywają szturm ptactwa wodnego. Może nie pod względem ilości ale zróżnicowania gatunków na pewno. Rodziny łabędzi, perkozów, kurek wodnych i wszelkiej maści kaczek przemierzają wodę szukając pokarmu. Niejednokrotnie wpływając nam w zestawy ale cóż, czym byłoby nasze hobby bez tego.
Przejdźmy teraz do mojego ulubionego dodatku do jesiennych wypraw na ryby. Są to oczywiście przypadkowe grzybobrania. W tym roku pierwsze takie miało miejsce dopiero w niedzielę.

Około 11 wybrałem się na żwirownię Wizów. Pomimo braku wielkich sukcesów na niej każdy wypad wiąże się z nadzieją na spotkanie z wielką rybą. O tym wyrobisku i rybach w nim żyjących krążą opowieści, które zmotywują do działania nie jednego wędkarza. Mianowicie podobno pływają tam ogromne sumy co może byś prawdą, bo czasem widuję ludzi, którzy próbują je przechytrzyć. Sąsiad złowił tam prawie metrowego szczupaka, a karpie i amury też osiągają tam niczego sobie rozmiary. Kogo nie spotkam potwierdza te opowieści pobudzając tylko wędkarską wyobraźnię. Pogoda nie byłą za dobra, znowu nic nie brało, a ze szczytu skarpy dochodziła mnie rozmowa dwóch pań na temat ładnych kozaków rosnących wokół żwirowni. Jednak twardo łowiłem ryby do momentu aż przy zmianie miejsca znalazłem dwa śliczne kozaki brunatne. Wtedy postanowiłem spróbować szczęścia z grzybami. Szybko ruszyłem w stronę piaszczystego cypla porośniętego brzózkami. Bardzo dokładnie sprawdziłem każdy jego zakamarek. Przedzierałem się przez największe gęstwiny z wędką, plecakiem i ze znalezioną reklamówką, w której leżała już spora ilość grzybów. Musiałem pchać się w największe krzaki, ponieważ grzybiarzy było co nie miara. Postanowiłem udać się na drugą żwirownię. Tam sytuacja była podobna w gęstwinach moim łupem padały kozaki, maślaki a także rodzinka ślicznych młodych siniaków. Polecam taki wypad w laski koło żwirowni szczególnie wtedy kiedy ryby nie biorą. Możemy zostać mile zaskoczeni.

Po powrocie okazało się, że jak na wypad na ryby uzbierałem całkiem dużo grzybów. Moja próba zrobienia z nich sosu zakończyła się fiaskiem, a mama nie była już w stanie uratować mojego sosiku. Niestety przypłaciłem mój wypad chorobą ale co tam. Jak wyzdrowieję wyruszę do lasu i kolejny raz spróbuję swoich umiejętności na grzybobraniu w czasie złotej polskiej jesieni, która jest najpiękniejsza na świecie.
pozdrawiam

 


4.8
Oceń
(17 głosów)

 

Żwirownia to nie tylko ryby - opinie i komentarze

kamil11269kamil11269
0
Fajny artykuł i zdjęcia - ***** (2013-09-25 15:14)
rysiek38rysiek38
0
I tu ująłeś cały urok naszego hobby czyli nie tylko ryby ale przyroda,jej obserwacja,runo le,sne cisza i spokój . Dokładnie tak najlepiej czuję się na Jurze, zresztą mała relacja jest na moim blogu pt.sezon2112 (2013-09-25 21:28)

skomentuj ten artykuł