Zakończenie w spławiku - taktyka na zawody

/ 3 komentarzy

Rano, już na wyjściu z klatki schodowej przywitał mnie deszczyk. Nie cofnąłem się. Wszak oprócz tego, że jestem zawodnikiem amatorem, to jestem także działaczem wędkarskim. To ja mam realizować rekreację i sport. Jeżeli już przyjdzie mi uznać wyższość deszczu nad planem zawodów naszego Koła, to miejscem do podjęcia decyzji jest uzgodniony plac zbiórki nad wodą. Tu - o 8.05 stawili się już wszyscy wielbiciele spławika.Deszcz przybrał formę kapuśniaczka i nie przeszkadzał w przygotowaniach. Zresztą częściowo miały one miejsce już wczoraj. Zanętę zawsze przygotowuję wieczorem dzień wcześniej. Teoria o wodzie tylko z łowiska i praniu w takiej robaczków w Ludwiku nie jest obowiązująca. Sprawdza się także kranówka i capienie robaczków. A poza tym, nadaję im zapach, do czego potrzeba mi 10 do 12 godzin. Na dziś - 27.09.2014 r. moja taktyka na zawody to miód z wanilią i skunksa firmy Anakonda oraz leszczowy zapach Trapera. Który był skuteczny? - no lo se, bowiem po zdjęciu pokrywek, pudełka zakręciły mi się jak na karuzeli. Wiem tylko jedno, że skuteczny był biały barwiony z dodatkiem 2 czerwonych pinek. Wszystko wieszałem na haczyku nr 12 połączonym przyponem 0,10 z żyłką 0,12 upiększoną spławikiem 1,0 grama z zielonym motywem. Wszystko zadawałem na 4 metrowym zestawie przy pomocy nasadowego kija o długości 9,5 m. Zanęciłem tylko raz - przed rozpoczęciem łowienia. Dobrze trafiłem z zanętą i zanętą, bowiem na spad ok. 30 cm z 1,80 m do 2,10m. Brania były wyżej, niżej i entre, ale himeryczne, czasami zupełnie niewidoczne, albo porównywalne z pracą wiatru na wodzie. Moje czujne oko, mimo patrzenia przez spadające szkła powiększające, odnotowywało wszystkie zmiany. Czasami reagowałem za wcześnie, bo sygnał z oczu był zbyt natarczywy i wtedy z haka schodziły mi największe ryby. Ja ich nie widziałem, ale wiem, że największe, bo zawsze jest tak samo. W pierwszych 10 minutach zawodów złowiłem jednego podleszczaka, czyli ilościowo poniżej oczekiwań, a co do rodzaju, to zgodnie z przewidywaniami. Użyłem bowiem leszczowej zanęty Trapera z przedziału Gold Series z dodatkiem karmelu także Trapera. Czekałem na leszcze w granicach jednego kilograma, ponieważ porównując się z moimi konkurentami, tylko łowiąc takie duże ryby mógłbym wygrać. Tak sobie myślałem i szybko upłynęło kolejne 35 minut, ale na bezrybiu. Nie byłem tym zaskoczony, bo to nie pierwszy raz, ale zmieniłem haczyk na cieńszy. I zaczęło się. Krąpie, podleszczaki i płotki. Wszystko miarowe ale małe. Pocieszające było to, że średnio 10 sztuk na godzinę przez pierwsze dwie godziny. A poza tym, mam cały czas ryby w łowisku. A w trzeciej godzinie - jak zawsze podkreślał kolega Edek, mogą wejść duże ryby. Przygotowałem się na tę ewentualność i sprawdziło się. Wyholowałem leszcza w granicach 0,80 kg. Na 15 minut przed zakończeniem zawodów podjąłem drugiego o podobnej masie. A poza tym drobna rybka, ale niemal cały czas. Łącznie wyholowałem 33 rybki o masie 4362 gramy. Po podliczeniu wyników sędzia nieoficjalnie przekazał mi, że sezon spławikowy zakończyłem na pierwszym miejscu. Wkrótce zostało to oficjalnie potwierdzone. Drugie miejsce wywalczył nasz Mistrz Krzysztof Małek a trzecie profesor spławika Edward Gronowski. Z kronikarskiego obowiązku dodaję, że kolejne miejsca zajęli koledzy Tomasz Małek i Adam Mraz. Wszyscy zawodnicy byli zadowoleni i podkreślali, że brania były bardzo delikatne, a leszcze lubowały się w testowaniu nerwów wędkarzy. Skubały, ale nie chciały się łowić. Imprezę zakończyliśmy wspólnym obiadem i obietnicą spotkania się na kolejnych zawodach, tym razem wspólnie z Góralami z Koła nr 16 w Nowym Targu. Bardzo żałuję, że nie będzie zdjęć ilustrujących nasze zmagania, bowiem z powodu mojego błędu "zjadł" je mój komputer.

 


4.5
Oceń
(8 głosów)

 

Zakończenie w spławiku - taktyka na zawody - opinie i komentarze

DyrektorDyrektor
0
Witam wszystkich kolegów mojego Koła Garnizonowego.Żałuje że nie mogłem być na tych zawodach ,chociaż ugadywałem się z kolegą Adamem że może będę ale obowiązki mojej pracy mnie zmusiły że musiałem w tym dniu pracować,ale wszystkim gratuluje dobrych wyników ,a tobie Roman za zajęcia 1 miejsca .Pozdrawiam wszystkich kolegów i może do zobaczenia z góralami w Nowym Targu .Tylko bym prosił o wcześniejszy komunikat w kiedy i o której godzinie. (2014-09-28 19:33)
Artur z KetrzynaArtur z Ketrzyna
0
tak, sam się przekonałem. Że na łowiskach przynęconych, choćby z powodu dużej ilości zawodów. Im drobniej (delikatniej), tym lepiej. Po prostu byłem w szoku że ryba nie daje rady małego dzikuska łyknąć... wynik zero ryb. Inni mieli tylko takie które nie maja wymiaru ochronnego. Kurcze, większe żywce zakładałem... Ale nauka nie idzie w las, i jeśli kiedyś na te jezioro "Długie" na zawody, to tylko hak 16-14 i ochotka lub malutka pinka., no i zanęta smużąca... np. Zanenta MVE Specjal Robinsona. (2014-10-03 20:39)
marek-debickimarek-debicki
0
Bardzo miłe sprawozdanie, czy nawet felieton z zawodów. Gratuluję przyzwoitego wyniku. Mnie osobiście przestała bawić taka forma uprawiania "sportu wędkarskiego". Wolę zdecydowanie spokojny wypad w samotności lub z Kolegą. Tyczki, baty i łowienie bardzo często drobiazgu z wiekiem mi przeszło. Nie znaczy to, że neguję całkowicie działalność sportową kół i działaczy oraz starania zawodników. Pozdrawiam i za miłą relację *****pozostawiam. (2014-10-08 21:31)

skomentuj ten artykuł