Wyprawa wędkarska - Bryś

/ 6 komentarzy / 3 zdjęć


 Czyli Bryś poraz kolejny... A miało być nowe nieznane łowisko , mimo tego że podobno byłem tam kilka razy w pobliżu. Co prawda  planowałem odwiedzić Morawę z rana w niedzielę po kilku latach przerwy,no ale może teraz po   kolei:
 Morawa była w planach na niedzielę samotnie, niestety siła wyższa skutecznie to uniemożliwiła więc pozostał poniedziałek i po długiej rozmowie z kumplem (Hajnelem) padło na ów dla mnie nieznany staw ale po zerknięciu na rozkład jazdy w swięta kumpel odpuścił- bo jakby wypadł ostatni "dyliżans" to 10 km z buta :-)
 Spojrzałem na gotowe kije i k...a nie odpuszczę ,byle gdziekolwiek - znacie pewnie te odczucie !! Pierwsza myśl to może jednak ta Morawa ale odliczając po godzince na dojazdy to pozostałoby góra dwie godzinki nad wodą.
 Co pozostało ? ano stary poczciwy bryś  ,zawsze pewny i w tym momencie dotarło do mnie jeszcze to że to może ostatnia szansa by widzieć go takim jakim jeszcze jest i nigdy już taki nie będzię (zresztą mnie to też dotyczy) ale nawias nieważny :-)
 Plecaczek na grzbiet kije w dłoń i do boju ,po piętnastu minutach jazdy jestem na miejscu.miejscu bardzo sentymentalnym bo tam właśnie po raz pierwszy w moim życiu (1978) zarzuciłem swój kij i to dosłownie bo był to bambus,co najlepsze pierwszy rzut dał wtedy pierwszą rybę w postaci karasia a dokładniej czterech, no ale może może dosć tych wspomnień bo te na szczęście zostaną a stawik nie bo czeka go REWITALIZACJA co mniej więcej równa się jak dla mnie z przeróbką na coś w stylu wanny przed wigilią.
 Z pewnością po tej naprawie wiele gatunków zniknie a jest tam tego sporo-od różanki po suma ale z drugiej strony trzeba ratować ten niby niepozorny zbiornik bo wody ubywa w zastraszającym tępie a zielsko to chyba z 50% objętości....
 Zająłem miejsce chyba najtrudniejsze ot taka południowo-zachodnia  płytka trzcinowa zatoczka . mało kto tam łowi bo i zaczepy , zielsko no i każda większa zacieta ryba wali w to natychmiastowo a naprawdę potworów tam nie brakuje (trzy dni straciłem by dopaść kumpla co mieszka naprzeciw i zrobić fotę z jego balkonu),to ta zaraz z brzegu..
 jeden zestaw to kulka a drugi lekki grunt ,na kulce dwa białe i kuku a na gruncie parę białych i chlebowa skórka - białe daję zawsze bo te ryba ma trudniej ściągnąć i dają moim zdaniem szansę na tzw.poprawkę co naprawdę sie sprawdza.
 Na pierwszy ogień oczywiście poszła gruntówka czyli jak wyzej : biale i skórka -dodałem jeszcze ziarenko kukurydzy tak dla jaj - sam lubię kanapki :-),centralnie w środek zatoczki i jak najblizej pasa trzcinek no i czas na kulkę i tym razem jeden biały i kuku ale ten zestawik już bardziej na czystrza wodę..Rzut plusk i kulki niema za to jest krasna pod dwudziestkę,zwiększyłem grunt do około czterdziestki i powtórka z tym ze tym razem natychmiasowy płynny odjazd ,coś holuję a tu bomba pod kij , zacinam i na szczęście nic wielkiego bo dwie ryby na dwóch kijach jednocześnie w takim miejscu to pewne wiazanie nowych zestawów :-(...
 Dałem rady : na kulce płotka a na gruncie całkiem przyzwoita krasna czyli jak na kilka minut nieźle. Odpuściłem grunt i zająłem sie kulą (na gruncik przyjdzie czas jak krasna się uspokoi)
 No i uspokoiła się jak słoneczko schowało się za drzewami,może nie tyle uspokoiła co zniknęła drobnica,brania spokojniejsze
ale pewne tak że znacznie wzrosła skutecznosć zacięć a częstotliwość zaczęła oscylować w okolicach pięciu minut czyli  ???CZAS NA GRUNT !
 Tym razem tylko białe i dosyć pokaźna skureczka poleciała do wody na sam skraj trzcinek,kij na podporkach i skupilem się znów na kulce.
Trzy krasne,płotka i karas z gruntu,kilka krasnych i tym razem krąpik z dna i tak aż do zmroku .
 W ogólnym rozrachunku dobiłem setki z czego ok.15 z gruntu - zabawa byla naprawdę przednia ale czegoś mi brakowało,po głowie chodzila mi myśl by mieć fotkę ukochanego BRYSIA z lotu ptaka na pożegnanie jaki był i nastąpiło olśnienie , przecież kumpel mieszka w pierwszym bloku od wody na 7-mym pietrze i balkon ma na staw,nie odpuszcze pomyślałem - ta fota jutro musi być !!!
 Niestety nie było go więc na drugi dzień prosto z roboty i jest JEST pożegnalna fotka a właściwie cała seria zdjęć z balkonu,szkoda tylko a może to i dobrze że drzewa od połnocy tak urosly ,bo mialem nadzieję uchwycić cały zbiornik ..na koniec tego spotkania( z kumplem po latach) przy lampce swojskiego wina i wspominkach pożegnałem się i udalem się do domu by to wszystko opisać

   ŻEGNAJ STARY BRYSIU :-(
 
P.S. ciekawe ile lat to wszystko będzie potrzebowało by się odrodzić

 Artykuł zgłoszony do konkursu tekst tygodnia

 


4.3
Oceń
(18 głosów)

 

Wyprawa wędkarska - Bryś - opinie i komentarze

barrakuda81barrakuda81
+1
Czasem się łza w oku kręci jak sobie człowiek przypomni przygody znad wody której już nie ma...Takie jest życie niestety -my też wieczni nie jesteśmy ale nie wolno się poddawać i trzeba wciąż szukać nowych łowisk.Czasem jest tak że te skazane na zagładę nagle wracają do dawnej świetności.Sam odkryłem wiele wód na nowo dzięki swej upartości i kilka dalej rozpoznaję.Jest tam życie i to jakie:-) Po latach zapomnienia wracają a właściwie to ja nad nie wracam i na ogół mam je tylko dla siebie.Nie ma tego złego!*****. (2016-08-20 13:32)
kabankaban
+1
No nie wiem czy ja - człowiek ze wsi- mógłbym łowić w takim miejscu. Za egzystencję wędkarską w takich warunkach 5*. (2016-08-22 11:37)
rysiek38rysiek38
+2
I tu Kaban-ie pełna zgoda , też wolę dzikie,niedostępne miejsca ale teraz na razie są dla mnie niedostępne a uwierz że tęsknie za tym czyli jak się niema co się lubi to trza lubić to co się ma :-( (2016-08-22 20:01)
rysiek38rysiek38
+2
AAA zapomniałbym bym,jak zaczynałem moją przygodę z Brysiem to za plecami było pole , w rogu żródełko ,dwa razy głębiej i twarde dno no i sandacza od groma. Niestety jak powstało osiedle to wszystko szlag trafił -łaże tam z sentymentu i przymusu (2016-08-22 20:07)
krisbeerkrisbeer
+1
Serducho pęka jak takie ,,stare sadzawki'' zmieniają sie w błotniste kałuże. Może w tym przypadku ta ,,zmiana'' wyjdzie zbiornikowi na dobre, choć ja osobiście jestem jedynie za czyszczeniem a nie przerabianiem (z głębokością i kształtem włacznie). W moim szanownym miasteczku taka rewitalizacja miała już miejsce w przypadku naszej rzeczki. Mamy teraz w centrum miasta łowisko ,,zalew''. Jest sporo gatunków ryb i można posiedzeć, tyle że moim zdaniem jest to klimat na rodzinne spacery a nie wędkowanie. Największe jaja dzieją się po ,,niespodziewanych'' zarybieniach, np. niewymiarowym pstrągiem. Natychmiast po zarybieniu trudno o miejscówke nad wodą i jak nietrudno się domyślić po kilku dniach na wodzie unosi się korzuch ze zdechłych ,,niewymiarowych'' pstrągów. Ale cóż to juz kwestie racjonalnego gospodarowania, może w przypadku Brysia bedzie ok? pozdrawiam (2016-08-23 10:50)
rysiek38rysiek38
+2
Też mam taką nadzieje , na szczęście nasz Prezes to człek co umie walnać pięścią w stół i z pewnością w razie czego zareaguje ,tymbardziej że "Brysiowe" to oczko w głowie naszego koła ale swoją drogą to może pogłębienie pomoże - może znów pojawi się sandacz ? (2016-08-24 07:59)

skomentuj ten artykuł