Wspomnieniami powracające wyblakłe obrazy z tamtych lat

/ 3 komentarzy

Jesteśmy na przedwiośniu, ryba jeszcze nie nie żeruje, tak jak byśmy tego chcieli.
Siedzimy w swoich ciepłych domkach ,niejednokrotnie ze swoją kochaną rodzinką i niecierpliwie ,każdy kto ma ducha, ducha wędkarskiego oczekuje wypadu nad wodę aby trochę rozluźnić swoje napięcie na który czekał cały długi okres zimowy.
Ja sam już w tym roku zrobiłem krótki wypad nad wodę , ale bez żadnych rezultatów, więc nie mam się czym chwalić, oprucz tego że na moje urodziny dostałem od małżonki kilka spławików do połowu rybek, za które jej bardzo dziękuję i na pewno wypróbuję je kiedy przyjdzie czas, czas brań na które czekamy.
Ale nie o tym chciałem pisać,
Chciałem opisać przygodę kiedy byłem jeszcze zielony w wędkowaniu , były to początki wojażów, których obraz blaknie , ale siła ducha powraca.
A więc zaczynamy.
Ryby w tych czasach było bardzo dużo, w każdym potoku ,w każdej małej rzece były piękne okazy płoci ,karpia, klenia , na niemal każdej większej zatoce rzecznej wspaniałe okazy szczupaka ,pstrąga i wiele innych gatunków ryb.
Miałem kolegę który miał motorower KOMAR i od czasu do czasu robiliśmy wypady wędkarskie. W rozmowach z kolegami , znajomymi z sąsiednich miejscowości dobiegły nas słuchy, o niesamowitych szczupakach, i braniach jakich oczekuje każdy wędkujący.
Przechwałki były duże więc nie mieliśmy na co czekać. Ja nałowiłem żywca, (żywa rybka) w postaci kiełbika, jeszcze nie był pod ochroną. I wraz z kolegą postanowiliśmy odwiedzić te zachęcane miejsce, które było dla nas całkiem obce.
Po przybyciu na miejsce wskazane przez kolegów zastajemy staw ,staw dość duży , w większości zarośnięty trzciną i roślinnością wodną. Optycznie mówiąc szkoda czasu.
Ale cóż przyjechaliśmy na wytyczone miejsce więc trzeba wypróbować.
Zakładam żywą rybkę na kotwiczkę , wyrzut jest raczej nietrafiony bo staw jest dość silno zarośnięty, żywiec spada do wody, zatapia spławik i go nie widać.
Pierwsza myśl zaczep bo staw zarośnięty, ale jak to możliwe kiedy żyłka odjeżdża , niewielkie oczekiwanie wypuszczenie żyłki , wybałuszone oczy na kolegę , pytanie co to, co jest, to nie możliwe spławik zatonął przy ciężarze żywca i obciążenia i nagle odjeżdża .
Zacinam i jest ,jest opór ,opór jest duży , oprucz roślinności wodnej jest jeszcze wspaniały szczupak , może nie największy ale z dwa kilogramy.
Kolega w podobnej sytuacji , po zarzucie ,bicie, krótkie oczekiwanie ,zacinka i też zachwycony podobnym sukcesem.
Powojowaliśmy jeszcze trochę , złowiliśmy nasze wspaniałe okazy i zachwyceni ze zdobyczami powróciliśmy do domu .
Jeszcze parę razy robiliśmy wypady na te wspaniałe miejsce, oczywiście zawsze ze sukcesem, mniejszym lub większym, ale zawsze z zadowoleniem
Dzisiaj zostały wspomnienia, miejsc opisanych już niema , tylko wyblakłe obrazy rzeczywistości powracają w naszych myślach.
Zdjęć z tamtych czasów nie posiadam , to taż nie zamieszczam, czegoś czego nie mam.

 


4.8
Oceń
(12 głosów)

 

Wspomnieniami powracające wyblakłe obrazy z tamtych lat - opinie i komentarze

avallone78avallone78
0
Takich wspomnień jest dużo, każdy z nas je ma.
Dzięki za opisanie :)
Pozdrawiam z Paryża
(2011-03-06 13:01)
u?ytkownik37642u?ytkownik37642
0
Fajnie jest czasami powspominac.Pozdro.
(2011-03-07 10:08)
danielg0249danielg0249
0
Macie racje fajnie.
pozdro
(2011-03-17 20:03)

skomentuj ten artykuł