Witam,


... i tak zasadniczo sie zaczelo.

Dodałem "blog" do swojej strony. Postanowilem cos tam sobie zapisywac ze swoich dni w jakiejs tam formie i w jakis sposob wykreowala sie ta strona. Na czas obecny nieznana jest docelowa forma, idea, ba... przyszlosc calej strony ale postanowilem cos tu pobudowac i zobaczymy co dalej.



W duchu tegoz oto zamyslu - BLOGA, podporządkowuje sie zachetom kreatora strony i pisze swoj pierwszy artykul. Pierwszym artykulem bedzie krotki opis 5-godzinnego wedkowania w Ldzaniu.

Zamiarowo moj blog jest dziennikiem wydarzen poszczegonych dni. Ulozone chronologicznie, opisywane jeszcze o niewiadomej porze, przy czym zachowany musi zostac obowiazek opisania wszystkiego co godne byloby przyblizenia, zawierajace sie w przedziale 00:00-22:00 je

Z racji ze artykul bedzie pierwszym, ograniczony celowo zostanie do wspomnianych kilku godzin.



"Sobota5.40. Winienem byc 5.30 na ryneczku ale dojechalem spozniony. Daleko nie mam - pol km. "Dojechalem" celowe. Bryka osobiscie. 10 minut przed 6 startujemy i ladujemy na Talarze ciut po tejze godzinie. Siema ze wszystkimi jak z kumplami z druzyny pilkarskiej i czekamy na losowanie. Jeszcze papierosek, moze jeszcze ktos dojedzie...

Dwa dziadki za pare minut jeszcze dojechaly... Rozumiem ich, nie mozna zapierdalac po dziurach do Ldzania 90km/h...

Wylosowalem 1. !!!. 1. Pierwsze stanowisko z wytyczonych przez kolo jako poczatek miejsca zawodow. Ojciec 17. Ojciec ani ja nie smielismy podejrzewac co mialo sie wydarzyc w zwiazku z tymze cyferkami...



Wedkarzy bylo kolo 25. Konkursy wedkarskie tego dnia odbywaly sie rowniez na akwenach Zofijowka i Stawy Grobelna co, jak sadze, rozladowalo natezenie moczykijow w jednym miejscu.

6.45 Wolno Necic! 7.00 Wolno Lapac! Ruszyyyyli...



Jezdze na ryby aby uciec od miejskiego zgielku, halasu, pospiechu i smrodu. Jak najbardziej chcialbym zlowic rybe, kazdy po to jezdzi na ryby ALE... nie lowie na kazdym wyjezdzie. Bywa. Siedzisz dzien i noc i tak kurwa do zajebania... Nie biora. Gwoli zobrazowania swojego podejscia do tematu koncze jeszcze jednym ALE... Nie musze.

Kocham przyrode, lubie spedzac czas nad woda i w lesie, Lubie "naturalnie". I jadac kazdego razu chce sie cieszyc z kazdej chwili. Z ryba czy bez. Nie dzis to jutro. Kiedys i mnie bedzie dane.



Przyblizywszy swoje podejscie spokojnie zaczalem lowic. W sumie zlapalem 3 karpie, 1 ploteczke i 1 szczupaczka - wyglodzonego malolata ktory ssie jeszcze mleko z butelki. Wzialem jednego karpika 1,3 kg - reszta HYC do wody jak najpredzej. Zajalem 4 miejsce i gdybym nie wypuscil przed zakonczeniem zawodow dwoch karpikow ciut mniejszych do wody moglem byc na "pudle". Fajne przezycie.



Po wstepie ktory zamienil sie w Wierna Rzeke dochodzimy do meritum:

Ozdoba turnieju rozgrywanego przy cieplej, przyjaznej aurze byla rywalizacja miedzy moim ojcem z NR.17 i moim sasiadem na stanowisku NR.2.

Wyjasniam czemu "Ruszyyyyli..."

Ojciec po 25 minutach konkursu mial 3 karpie i nie wychodzil z amoku w jaki zostal wprowadzony. Energicznie przycinal swa nowa wedka co rusz i w efekcie zlapal: 9 !!!! KARPII. Szacun TATA.



Blyskotliwie oceniajacy sytuacje sasiad okazal sie lepszy w drugiej czesci konkursu co w caloksztalcie dalo rewelacyjne osiagniecie: 13 !!! KARPII i bezapelacyjne zwyciestwo. Pan Krzysztof to doswiadczony reprezentant, jak to sie wg wielu okresla, dyscypliny sportowej ktory bierze udzial w konfrontacjach na roznych szczeblach rozgrywek. Swietnie znajacy uwarunkowania jakimi charakteryzuje sie skutecznosc naszych dzialan w polowach ryb pozwolila mu na utrzymanie kontaktu z ojcem i wyprzedzenie w koncowej ilosci zlowionych ryb. Moje wielkie wyrazy uznania i serdeczne gratulacje Panie Krzysztofie!

Mieliscie Panstwo okazje poznac premierowy wpis z www.ginNjuice.jimdo.com/blog/

 


0
Oceń
(0 głosów)

 

Witam, - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł