Wisła na wysokości Pieńkowa

/ 6 komentarzy / 8 zdjęć


Powolutku wpuściłem małego żywczyka w dziurę na szczycie usypanej z kamieni i gruzu główki. Odległość między spławikiem a trzęsącą się uklejką wynosiła prawie pięć metrów. Wyrwany przez nurt wody dół złamanej ostrogi był dużo głębszy. Wyporna rzeczna bombka zakręciła się w nurcie i po chwili zniknęła pod wodą.

Wisła na wysokości Pieńkowa 

Z bijącym sercem obserwowałem oddalający się w atramentowej toni blask świetlika, przytwierdzonego w miejscu antenki spławika. Odczekałem chwilę i wykonałem mocne zacięcie. Kołowrotek oddawał z jazgotem żyłkę 0,35, a wygięte do granic możliwości długie wędzisko parowało potężne zrywy wielkiej ryby oddalającej się błyskawicznie z nurtem Wisły. Z rozpaczą obserwowałem pojawiające się zwoje lichego podkładu na szpuli kołowrotka. Świeże 150 metrów żyłki zniknęło już prawie całe w odmętach rzeki. Dokręcenie hamulca przyniosło suchy trzask i ten przykry luz, po którym padają przekleństwa i opadają emocje...

Tak wiele lat temu skończyła się moja pierwsza nocna, wiślana zasiadka na wysokości Pieńkowa. Na otarcie łez zostało kilka pięknych wiślanych leszczy, złowionych na białe robaczki. Prawdopodobnie gościłbym w tamtych okolicach regularnie, gdyby nie mały feler. Kilkanaście kilometrów powyżej tego miejsca w wiślane wody tłoczył hektolitry ścieków komunalnych betonowy kanał na Młocinach. Chociaż grubszy asortyment tego, co w prezencie dawała Wiśle „warszawska Cloaca Maxima”, zdążył przemielić się w nurcie i osadzić na rzecznym dnie powyżej, w Pieńkowie gęsta woda wręcz lepiła się do rąk.

Korzystając z faktu, że kolektor obecnie jest zamknięty, kilkukrotnie odwiedziłem Pieńków, a wrażeniami na temat tego miejsca pokrótce się z Wami podzielę.
Przy kamienistej główce, będącej przedłużeniem usypanego z gruzu umocnienia, kwitnie życie towarzyskie. W weekend jest tu prawdziwy las wędek. Na feedery i ciężkie gruntówki łowione są regularnie pokaźne leszcze i krąpie. Stawiane na skraju nurtu i spokojnej wody zestawy z wątróbką podskubują sumki. Te duże okazy, od czasu do czasu, widowiskowo spławiają się na środku rzeki. Początek utworzonej przez silny prąd wsteczny zatoczki kiedyś był zamulony i pełen naniesionego z góry rzeki, berglowego syfu. Obecnie dno jest twarde, a wprawiona ręka spinningisty może zaciąć tu kilka niewielkich sandaczy lub czekającego na zdobycz dyżurnego szczupaczka. O większe okazy jest niezmiernie ciężko. Z niewiadomych przyczyn w okolicach Pieńkowa trudno im dotrwać do czasu, w którym przekroczą wymiar ochronny.

Amatorzy drapieżników powinni popróbować swoich sił ze szczytu umocnienia. To właśnie stąd, na nocną wyżerkę, wypływają na płycizny rzeczni łupieżcy. Prąd jest tu silny, a trzydziestogramowa główka nie ma szans opaść na dno rynny. Łatwiej będzie spenetrować ośmiometrową toń głęboko schodzącym woblerem. Jeśli trafimy na dobry dzień, dla łowcy boleni Pieńków może być wręcz rogiem obfitości. Zapuszczają się tu nawet kilkukilogramowe osobniki. Wrócę na chwilę nad długą, kamienistą opaskę. Pierwszy rzut oka na to miejsce sprawi, że miłośnikowi łowienia brzan zadrżą ręce: silny nurt, głęboka rynna i zalegająca na dnie mieszanka gruzu i kamieni.
Warunki nie są łatwe. Oprócz żółtego sera, warto przygotować spory zapas dwustugramowych ciężarków. Opaska pełna jest patrolujących umocnienie drapieżników. Zalecam ostrożność. Na pokrytych rosą kamieniach łatwo się poślizgnąć, złamać nogę lub empirycznie sprawdzić głębokość towarzyszącej umocnieniu rynny. A płytko nie jest. Przy samym brzegu jest mniej więcej dwa i pół metra. Metr dalej dno opada prawie na pięć metrów. Powyżej opaski zaczynają się wysokie, umocnione betonową kostką brzegi zarośnięte drzewami. Jeśli odpowiednio zanęcimy tu łowisko, w leniwie płynącej wodzie jest szansa na zwabienie dużego stada złotych, wyrośniętych leszczy. Najczęściej łowi się tu przystawką ze spławikiem, na długim wędzisku bolońskim.

Szczęśliwcy posiadający własny środek pływający powinni spróbować odnaleźć piaszczystą przykosę za głęboką rynną. Na ostrym spadzie jest gęsto od ryb. Nic, tylko sprytnie się tu ustawić na brzegu przykosy i łowić do syta. Ciekawy dołek znajduje się również po drugiej stronie rzeki, na wysokości złamanej główki. Łatwo go odnaleźć, bo sąsiaduje z zakotwiczoną na płyciźnie czerwoną bojką. Prawie stojąca woda nad głębokim dołem aż pachnie grubymi szczupakami, sandaczami i sumem.

Kilkaset metrów na lewo od złamanej główki w wody Wisły głęboko wrzynają się dwie długie ostrogi. Najczęściej są przykryte wodą. Podczas niskiej wody mogłem przejść suchą nogą po kamieniach w miejscach, gdzie kiedyś świetnie brały sandacze. (Obecnie główka jest rozerwana od strony brzegu) Podejrzewam, że okresowo mogą się tu pojawiać klenie i jazie. Nie omieszkam sprawdzić tego na wiosnę. W okolicy drugiej główki jest stosunkowo płytko. Za to pierwsze umocnienie jest ciekawym łowiskiem z mniej więcej siedmiometrowym dołem na szczycie. Na dnie, w warkoczu, zalegają wielkie głazy. Łatwo tu stracić gumę lub woblera. Na wyżerkę wpadają tu systematycznie bolenie i sandacze. Napływ umocnienia to początek głębokiej rynny, ciągnącej się aż do złamanej główki i wzdłuż kamienistej opaski.

Dojazd
Trafić tu łatwo, jednak skręt na Pieńków można przegapić. Kierując się z Warszawy na Gdańsk, około dziesięciu kilometrów za Łomiankami skręcamy w ul. Nadwiślańską. Skręt znajduje się bezpośrednio za stacją paliw BP i tablicą z napisem „Pieńków”. Ulicą Nadwiślańską dojeżdżamy pod sam wał. Za umocnieniem znajduje się opisane łowisko.

 


4.9
Oceń
(40 głosów)

 

Wisła na wysokości Pieńkowa - opinie i komentarze

bili198122bili198122
0
Piękne miejsce. Miałem tam kilka rekordowych sumów i leszczy. (2014-01-31 09:59)
marciin 2424marciin 2424
0
Jak tylko zacząłem czytać od razu wyczułem,że autorem tego artykułu musi być Sebastian i się nie pomyliłem. Jak zwykle wszystko trzyma się kupy i wyraziście przedstawione łowisko. Sebastianie chciałbym cię ugościć nad moimi miejscówkami na Sanie, ale jestem ciekaw jak byś opisał tą piękną i nieprzewidywalną rzekę. pozdrawiam i oczywiście jak zwykle *****:) (2014-01-31 12:14)
zawodowwieczawodowwiec
0
wspaniałe miejsce ale szkoda że tak daleko od mnie. zapraszam do mojego fanpage :D (2014-01-31 18:39)
yahu72yahu72
0
Kolega który tam łowi od dawien dawna mówił mi że "ryby to tam były jak płynęło gówno" I faktycznie teraz to jakość wody w Wiśle zmienia się na plus więc i rybek mniej. (2014-01-31 19:39)
ryukon1975ryukon1975
0
Są jeszcze w naszym kraju piękne dzikie i naturalne wody. Szkoda tylko że zostawione całkowicie samopas są nawiedzane tylko przez ludzi którym służą do pozbycia się ścieków, śmieci ewentualnie przez kłusowników celem pozyskania mięsa na sprzedaż. (2014-02-03 07:42)
TomekooTomekoo
0
Fajny art. i te foty ahhh rozmarzyłem się o tej Wiśle ;-) Choć Warta chyba czystsza , mniej zawalona ściekami, sporo u nas oczyszczalni budują , teraz będzie tylko lepiej ;-) Pozdrawiam ;-) (2014-03-21 09:31)

skomentuj ten artykuł