Wędkarski wypad - Ojciec Chrzestny :-) - zdjęcia, foto - 1 zdjęć
Jest piątek czyli niby weekendu początek ale tak łatwo niestety niema , bo rano w sobotę do roboty , popołudniu prawdopobnie też do drugiej i raczej jutro nici z zaplanowanego chrztu nowego nabytku.
Najbardziej wkurzył mnie fakt że stając dosłownie na głowie starałem się dotrzeć przed siedemnastą do siebie by zaliczyć (zoologiczno-wędkarski)w celu zakupu żyki co się udało ale tylko połowicznie bo byłem na czas ale? ZAMKNIĘTE !!!
Wkurzony jak klepnięta dłonią w locie osa kombinuję jak tu zdobyć nową żyłkę na nowy sprzęt (przecież starą byłoby grzechem nawijać) , szanse marne bo jak jutro wychodzę to jeszcze zamknięte a jak wracam to juz zamknięte,
masz ci los jak mawiał Kubuś Puchatek...
Po za tym jest jeszcze jeden problem - warto by,by nowy nabytek "ochrzcił" przynajmniej profesorek lub coś równie "szlachetnego" :-) czyli trza wybrać odpowiednie łowisko by w razie sukcesu w zdobyciu żyłki jechać na tzw=go. pewniaka..,.
Po głowie chodzą planety -lin ,Bryś lub cynkownia-szczupły , Przemsza - cholera wie co, lub coś całkiem nowego czyli ten ostatni , szczajony na żabich gdzie mnie jeszcze nie było no i staw na tysiącleciu z przykrymi wspomnieniami co mnie nigdy nie zawiódł ale ostatnio byłem tam w ...1986-tym
roku po nie ciekawej przygodzie z (tambylcami).
Goły nie wesoły jakoś dowlokłem się w tedy do dom :-( Było na tyle niewesoło że mam jakiś wewnętrzny hamulec do dziś )No ale co tam hamulec,w końcu niemam już piętnastu lat i kręconych blond włosów jak mawia stare Ślońskie powiedzenie..Sobota zaczęła się ciekawie czyli dzwonkiem do drzwi ktury mnie obudził ,zerknięcie na zegareki- q...a - zaspałem.
A czemu zaspałem ? bo poprostu kocisko zrzuciło komę w nocy a ta wiadomo bez baterii nie zadziała - wypadła :-)
Miało to swój plus bo te pół godzinki poslizgu da szanse na zaliczenie "zoologicznego" no i zaopatrzony w 150 metrów mikado 0,24 jestem w robocie...-nawet szefostwo wybaczyło !
Wieczorem wiadomo jeden cel czyli nawnięcie z tym że trza podkład a tu za bardzo nie ma nic no ale dzięki sąsiadce i ten problem znikł ,teraz tylko wyczuć ile nawinąć nici - udało się perfekt !!!
pozostało jedynie naszykować resztę i udać się na spoczynek,
---wstaję rano a raczej jest to przebudzenie Zombi bo czuję ze jest coś nie tak ze mną,pierwsze wrazenie to jakby fakt że oddychanie nie ma sensu,jestem mokry od potu no i termometr potwierdza moją awarię :-(
Decyzja krótka - parę garsci chemi,ze dwie godzinki snu i choćby skały sra-y to muszę być na chodzie no i częściowo poskutkowało nie był to oczywiście szczyt formy ale po zwleczeniu moich "zwłok"z barłogu i po kawie zrewidowałem co ,na co,jak i gdzie.
Gdzie kolwiek dalej odpada więc tylko bryś i to pod wieczór bo wciąz mnie telepie czyli jedynie krótki wypad ze spinem no i tu musiałem le3kko zmodyfikowac zestaw bo jeszcze w sobotni wieczór wygladało to inaczej czyli zmiana na jeden kijek (made in JO) kręcioł marki (WYGRANY) no i
mój woblerek plus kilka blaszek ,,,przed 19-tą jestem na brysiu,tam gdzie zwykle moczyłem swoje zestawy gruntowe to teraz stoję,stan wody fatalny !!!no ale nic -zobaczymy ...
Zacząłem od woblerka i po kilku próbach szczupły (chyba tegoroczny ok30-tki)ale miał szczęście i sam się spiął pod brzegiem,potem kilka odprowadzeń okoni ale bez wyraźnego ataku - zmiana na wirówkę i jest pasiaczek 21,niestety już zmrok i fota nie wyszla bo nie mam lampy więc daję fotkę pory i miejsca gdzie DRAGONIK przeżył swój chrzest a Chrzestnym został pasiaczek :-)
Autor tekstu: Ryszard Troncik
krisbeer | |
---|---|
Rysiek kurza dupa ! czasami odnosze wrażenie że powinieneś mieć ksywkę ,,magnes'' - potrafisz przyciagać kłopoty :) Najważniejsze że do ,,krztu'' doszło :) a pasiaczek to godny ojciec krzestny :) pozdrawiam (2016-09-07 21:04) | |
rysiek38 | |
No niestety tak czasami jest a w moim przypadku jest to nawet standardem... Jak mawiał mój św.pamięci Łojciec chop se mysli a pon bócek kryśli - czasem myśle że pochodzę z wnetrza ziemi -gdzie nie zrobie kroku to pod górkę-kumaci zajarzą :-) (2016-09-08 00:39) | |
kaban | |
Mam takowe pytanie Rysiu czy posiadając dwie szpule na szybko nie mógłbyś zrobić to szybciej i dokładniej. Mianowicie nawijasz na szpulę wybraną żyłkę prosty węzeł i podkład. Później wymiana szpuli i masz jak chcesz. Ja tak przy pierwszej uczyniłem a przy drugiej skorzystałem z pojemnych szpul innych młynków. Pozdrowionka i zdrówka życzę :) (2016-09-08 16:12) | |
rysiek38 | |
Stary i sprawdzony sposób kabanku ,ale moim zdaniem ma jedną wadę - jak by to ująć , nie za każdym razem ale kilkakrotnie zdarzyło mi się że po powtórnym nawinięciu coś było nie tak -tak jakby żyłka była "skręcona" i gorzej schodziła ,tak że teraz wolę pierwsze nawinięcie ale to tylko moje SUBIEKTYWNE odczucie (2016-09-08 17:54) | |
kaban | |
Nawijanie musi być z leciutkim obciążeniem więc ja nawijam używając krótkiego pstrągowego kijaszka bo pierwsza przelotka wystarczy a do tego wiaderko z wodą gdzie znajduje się żyłka do nawinięcia i miedzy przelotką a kołowrotkiem przytrzymuję delikatnie linkę mokrą bawełnianą szmatką. Mi to się sprawdza od wielu lat :) (2016-09-08 18:55) | |
rysiek38 | |
No to mnie zastrzeliłeś! numer z wiaderkiem i szmatką a dokładniej flanelką podpowiedział mi pewien mój tzw. Mentor o wiele starszy odemnie ,były to moje początki i tak właśnie robie ale to chyba ogólnie mało znany sposób (2016-09-08 22:11) | |
kaban | |
Z tym " zastrzeleniem " to dobrze czy też jesteś "zraniony" bo nie do końca kumam czaczę :))) (2016-09-09 18:53) | |
rysiek38 | |
Już tłumaczę KABANKU - czemu mnie zastrzeliłeś bo mianowicie jesteś pierwszą osobą którą poznałem i która postępuje w ten sam naprawdę skuteczny sposób podczas nawijania żyłki :-) a to wbrew pozorom może być gwarancją sukcesu (2016-09-09 19:54) | |
albert2223 | |
No cóż... niektórym to zawsze wiatr w oczy, nóż w plecy i... wiadomo co :D Mnie to ostatnio sklep, gdzie kupowałem przynęty mi padł a najbliższy był o godzinę za dużo drogi ode mnie. Wujek google podpowiada mi coś takiego ale nie jestem przekonany :P (2016-09-12 15:51) | |