W krainie tęczaków

/ 11 komentarzy / 21 zdjęć


Siedząc spokojnie w swoim ulubionym fotelu, odpoczywając po długiej, kilkunastogodzinnej podróży, analizując na spokojnie przebieg ostatnich dni, uświadomiłem sobie, że to, co działo się niespełna kilka dni temu to nie przepiękny sen, lecz cudowna wędkarska przygoda, w której miałem przyjemność uczestniczyć. Przygoda, która była dla mnie spełnieniem wszelkich wędkarskich marzeń i z pewnością pozostanie w mojej pamięci dopóty, dopóki tkwił będę w tym przepięknym hobby, jakim jest wędkarstwo.

Wszystko zaczęło się dzięki inicjatywie dwóch ludzi, stanowiących wizytówkę firmy Lovec-Rapy, a mianowicie Davida Kolouška i Sebastiana Piekarskiego. Jak mawia David, 16 kwietnia jest dla niego czeskim świętem narodowym, gdyż data ta zwiastuje początek sezonu wędkarskiego i otwarcie wód pstrągowych. Wieczorem 14 kwietnia, wraz z Sebastianem, wyruszyłem w podróż do Czech, nie mając większego pojęcia o kulturze tego pięknego kraju. W nocy byliśmy już na terenie Czeskich Budziejowic, gdzie przywitał nas David. Gospodarz wyprawy opisał nam fragment rzeki, w której mieliśmy rozpocząć sezon. Vltava to najdłuższa rzeka płynąca na terenie Czech. Jest to najdłuższy (435 km) dopływ zasilający Łabę. Górny odcinek Vltavy, który był celem naszej wyprawy charakteryzuje się silnym uciągiem wody. Przemieszczanie się po rzece, stojąc po pas w zimnej, rwącej wodzie nie było łatwe. Leżące na dnie kamienie stanowiły naturalne kryjówki dla tęczaków będących obiektem naszych zainteresowań.

Pierwszy poranek w Czechach przywitał nas piękną pogodą. Serce biło coraz szybciej, a nogi same rwały się na ryby. Niestety, musieliśmy wytrzymać jeszcze jeden dzień. W poniedziałek, 15 kwietnia dołączył do nas Radek Šeba, który pomógł nam w przygotowaniu sprzętu na ryby. Wieczorem zjawili się także zaproszeni przez Davida i Sebastiana goście, Przemek z firmy Gross, będący naszym przedstawicielem handlowym w Polsce oraz jego kolega Marcin Gruszczyński. Dzień pełen emocji powoli zbliżał się ku końcowi, pozostało tylko wypisać przygotowane przez Davida licencje upoważniające nas do łowienia na czeskich wodach.

Następnego ranka, pełni nadziei szykowaliśmy się na ryby. Jadąc nad rzekę, każdy zastanawiał się czym obdarzy nas Vltava. W głowach kłębiły się myśli. Podczas szykowania zestawów otrzymaliśmy przygotowane przez Sebastiana i Davida produkowane przez Lovec-Rapy pudełka z przynętami oraz żyłki Precedent, które od niedawna znajdują się w ofercie Lovec-Rapy. Schodząc nad rzekę Sebastian podpowiadał nam, jaką przynętę założyć na agrafkę oraz w jaki sposób ją zaprezentować. Doskonale pamiętam poradę Sebastiana, który wskazał Marcinowi miejsce i powiedział: ,,Zarzuć przynętę pod przeciwległy brzeg, wybierz luz żyłki i czekaj na branie”. Marcin, usłyszawszy słowa przewodnika, zastosował się do jego poleceń i w pierwszym rzucie zaciął pięknego tęczaka. Walka trwała naprawdę długo. Podczas gdy Marcin holował rybę, a ja robiłem zdjęcia, Przemek i Sebastian także doczekali się brania. Marcin postawił poprzeczkę bardzo wysoko, gdyż jego pstrąg mierzył 54 cm i ważył 2,20 kg. Byliśmy w szoku! Patrząc na wielkość ryby, mając na uwadze także sukcesy pozostałej części ekipy, kręciliśmy głową z niedowierzaniem. Milczenie przerwał Radek, który oznajmił nam, że także holuje rybę. Podszedłem do niego z aparatem, zrobiłem zdjęcia, po czym zastanowiłem się, że każdy złowił już co najmniej jednego pstrąga, a ja jeszcze nie zdążyłem wejść do rzeki. Zająłem miejsce w pobliżu Sebastiana, który poinstruował mnie jak prowadzić przynętę. Zapiąłem na agrafkę wobler Humpy 4 cm w kolorze białym z niebieskim brzuszkiem (barwę tą określamy mianem ,,białego ducha”- kolor kat. c15 ). Zgodnie z zaleceniami Sebastiana, posłałem przynętę pod krzaki znajdujące się po drugiej stronie rzeki, następnie usunąłem nadmiar żyłki i zapytałem kompana: ,,Co dalej?”, na co pewnym głosem odpowiedział: ,,Teraz zrelaksuj się i czekaj, a ,,biały duch” resztę zrobi za Ciebie”. I tak też się stało! Pracujący w silnym nurcie wobler przekazywał mi wyraźne drgania, które w pewnym momencie przerwał agresywny atak ryby. Zacinając pierwszego w życiu czeskiego tęczaka ,,uwierzyłem w ducha”. Wędka wygięła się w łuk i rozpocząłem pełen emocji hol. Ryba nie dawała za wygraną. Tęczaki to niesamowicie waleczne ryby, które nie poddają się do samego końca. Wydaje się, że są już w zasięgu gotowej do podbierania dłoni, po czym znikają w wartkim nurcie, wysnuwając z kołowrotka metry żyłki z przyjemnym dla ucha odgłosem. Z upływem kolejnych godzin ryby brały jak w transie, każdy z nas miał na koncie przynajmniej kilka sztuk. Zmieniając przynętę obserwowałem Sebastiana, który zaciął kolejnego pstrąga. Tym razem wiedziałem, że nie jest to ryba przeciętnych rozmiarów. Wędka wygięła się do granic możliwości, a Sebastian rozpoczął pogoń w dół rzeki. Chwyciłem za aparat i próbowałem za nim nadążyć. Pstrąg walczył do końca, lecz łowca sprawnym ruchem podebrał rybę. Dawno nie widziałem tak szczęśliwego wędkarza. Ryba mierzyła 55 cm i ważyła 2,70 kg. To absolutny rekord! Był to największy pstrąg, jakiego udało nam się złowić i jednocześnie nowa ,,życiówka” Sebastiana. Chyba każdy wędkarz marzy o złowieniu tak pięknej ryby. Uniosłem szczękę, która opadła mi z wrażenia
i uświadomiłem sobie, że właśnie w tym momencie znaleźliśmy się w miejscu, w którym powinniśmy się znaleźć. Trafiliśmy na piękne łowisko i wspólnie przeżywaliśmy prawdziwe pstrągowe eldorado. Wczesnym popołudniem rozpaliliśmy grilla i przygotowaliśmy na nim cztery ryby, które zabraliśmy z łowiska oraz kilka przywiezionych z Polski kiełbasek. Zajadając się grillowanymi przysmakami odpoczywaliśmy od silnego, rzecznego nurtu oraz ogrzewaliśmy nogi wychłodzone w zimnej jeszcze wodzie. Podczas przerwy w łowieniu przeszliśmy wzdłuż brzegu Vltavy z wielkim foliowym workiem i posprzątaliśmy śmieci pozostawione przez nieodpowiedzialnych wędkarzy. Łowiliśmy cały dzień. Nikt nie odpuszczał mimo tego, że całodniowe wędkowanie i męcząca podróż dawały się we znaki. Podsumowując pierwszy dzień zmagań nad górskim odcinkiem Vltawy, udało nam się złowić około 70 tęczaków, z czego najmniejszy mierzył 36 cm, a największy 55 cm. Trzy ryby przekroczyły pół metra. Najwięcej tęczaków sprowokował model Humpy 4 cm w kolorze katalogowym c08, c10, c15 oraz c33. Skuteczna okazała się także Żaba i Dingbat 6 cm. Spodziewaliśmy się, że następnego dnia nie będzie już tak łatwo, jednak z nadzieją w sercach oczekiwaliśmy kolejnego wyjazdu nad rzekę.

Zgodnie z naszymi przypuszczeniami, następny dzień nie był już tak efektywny. Na pierwsze brania trzeba było trochę poczekać. Ryby stały przy dnie i ciężko było się do nich dobrać. Przemek założył na agrafkę miedzianą wahadłówkę i w krótkim czasie złowił pierwszą rybę. Następnie kombinowaliśmy z wabikami. Pierwszego dnia sezonu niemal wszystkie ryby skusiły się na nasze przynęty, więc nic dziwnego, że drugiego dnia niechętnie wyskakiwały do woblerów. Z upływem czasu, każdy doczekał się brania. Z każdą godziną ryby współpracowały coraz chętniej. W połowie łowienia wróciłem do woblera i udało mi się zaciąć kilka ryb na Humpy 4 cm w kolorze c 33. To świetna przynęta na pstrągową wodę. Radek, który pozostawał wierny woblerowi zaciął przed południem pięknego tęczaka.Po długiej walce ryba wylądowała w podbieraku. Piękny, dziki pstrąg o długości 56 cm
i wadze przekraczającej 2 kg to najwspanialszy prezent, jaki Radek mógł otrzymać od urokliwej rzeki, jaką jest Vltava. Oprócz nas rzekę odwiedzało codziennie dwóch muszkarzy, którzy skutecznie prowokowali tęczaki za pomocą prowadzonych przy dnie streamer’ów. Drugiego dnia złowiliśmy o połowę ryb mniej, ale każdy nałowił się do syta. Przez dwa dni udało nam się złowić ponad 100 pięknie wybarwionych tęczaków. Długo nie mogliśmy w to uwierzyć, jednak rzeka to taka forma przyrody, która zaskakuje nas z każdym dniem. Raz nie pozostawia na nas suchej nitki, a następnego obdarowuje nas wspaniałymi rybami. Czechy to piękny kraj, w którym wędkarze nie mogą narzekać na ubogi rybostan wód. Co prawda wynika to z zasad, którymi rządzi się czeskie prawo i sankcji, które w przypadku złamania prawa są nakładane. Dla niektórych czas wyprawy dobiegł końca. Przemek z Marcinem opuścili hotel, z niechęcią żegnając Czechy. Radek także wrócił do siebie, przemierzając 250 km w północną część Czech. Dla mnie, Sebastiana i Davida pozostał jeszcze trzeci dzień pstrągowych zmagań. Mieliśmy niewiele czasu, w czwartek mogliśmy łowić zaledwie do południa. Początkowo ryby nie wykazywały chęci do współpracy. Tylko Sebastianowi udało się przechytrzyć ryby. Złowił dwa pstrągi na głęboko schodzące woblery Banana 4 cm oraz Dingbat 6 cm. Później udało się nam przełamać złą passę i wraz z Davidem zaliczyliśmy pstrągi złowione na Banana Jerki. Najprzyjemniejszym akcentem na koniec naszej cudownej wyprawy był piękny pstrąg złowiony przez Davida. Ryba o długości 54 cm skusiła się na prowadzony z prądem rzeki, wspomniany powyżej Banana Jerk w kolorze c02. Po widowiskowym holu i zrobieniu kilku pamiątkowych zdjęć, uścisnęliśmy sobie dłoń i pogratulowaliśmy udanej wyprawy.

Na usta ciśnie się banalne sformułowanie ,,wszystko, co dobre, szybko się kończy”, jednak ja wolę odwrócić się w kierunku rzeki i z radością w głosie powiedzieć ,,Do zobaczenia za rok…”. Serdecznie dziękuję Davidowi i Sebastianowi za zorganizowanie tak pięknej i bogatej w emocje wyprawy. Bez chwili zastanowienia powiem, że była to najlepsza wyprawa, w jakiej miałem okazję uczestniczyć. Mówiąc ,,najlepsza” mam na myśli nie tylko dziesiątki łowionych tęczaków, ale przede wszystkim przyjazną atmosferę stworzoną przez ludzi, z którymi miałem przyjemność wędkować. W nadchodzącym sezonie życzę Wam wszystkim, byście znaleźli swoją wodę, która obdarzy Was pięknymi rybami oraz chwilami, których nie zapomnicie do końca swych dni.



Tekst i fot. Rafał Mleczak



 


5
Oceń
(32 głosów)

 

W krainie tęczaków - opinie i komentarze

u?ytkownik116538u?ytkownik116538
+1
Ale pstrągi !!!!!!!!!! Pozazdrościć i gratulacje. Piękny wpis 5 ***** (2013-04-23 10:16)
kamil11269kamil11269
+1
***** gratulacje (2013-04-23 10:40)
grisza-78grisza-78
+1
Piękne tęczaki. Ja również łowię te ryby, tyle tylko, że moje największe miały zaledwie 40 kilka centymetrów. ***** i pozdro! (2013-04-23 10:50)
Lin1992Lin1992
+1
Piękne rybki :) (2013-04-23 11:16)
w-marcin-59w-marcin-59
+1
Takie pstrągi są poza moim zasięgiem. Jednak wszystko jeszcze może się zdarzyć. (2013-04-23 13:57)
u?ytkownik131131u?ytkownik131131
+1
Zazdroszczę ja nie mam możliwości łowienia tych ryb (2013-04-23 14:19)
pawel75pawel75
+1
Przepiękne okazy ! (2013-04-24 06:18)
egzekutoregzekutor
+1
zdjęcia mowią same za siebie i zachęcaja do przeczytania tekstu 5 (2013-04-24 09:03)
ybayba
+1
Czy u nas w Polsce nie mogli by wprowadzić tego rygorystycznego prawa? Gratulacje może kiedyś i u nas tak będzie *****. (2013-04-25 13:20)
roman55roman55
+1
Piękne kropki - Gratulacje za piękne okazy. Bardzo ciekawy i emocjonalny opis wyprawy. Pozdrawiam***** (2013-04-25 20:57)
andrzej3023andrzej3023
+1
No ladny wpis i gratulacje pieknych rybek :) (2013-05-04 09:46)

skomentuj ten artykuł