Sposób na leniwe, chimeryczne ryby

/ 12 komentarzy / 4 zdjęć


Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, w wakacje mój dziadek często zabierał mnie na okoliczny staw. Mały, płytki, z brudną wodą. W ciepłych miesiącach pozarastany roślinnością wodną do granic możliwości. Jednak ryby, które można było tu złowić, wprawiłyby w osłupienie niejednego wędkarza. Nawet takiego, co nie jedno już w życiu widział. Sposób na leniwe, chimeryczne ryby


O ile wiosną czy późną jesienią można było łowić tu na spławik, praktycznie przy samym brzegu, o tyle latem ryby stawały się chimeryczne, płochliwe i bardzo ostrożne. Dziadek miał jednak na nie swój sposób, a obecne w naszym kraju od jakiegoś czasu upały, zmusiły mnie właśnie do skorzystania z jego metody.
Gdy moje ukochane linowo-karasiowe jezioro pozarastało (a w tym roku miało to miejsce to nie tylko szybciej, ale i bardziej obficie) dobrze wiedziałem co zrobić. Z dzieciństwa dobrze pamiętałem najprostszy zestaw, stworzony z haczyka, przyponu i śruciny. Koniec z wymyślnymi wiązaniami i spławikiem - zwyczajnie nie zdadzą one tutaj egzaminu. W prostocie tkwi przecież metoda, a na ostrożne, pływające w gorącej wodzie ryby nie ma nic lepszego, niż niewzbudzające podejrzeń zestawy. 


Pnąca się ku powierzchni roślinność wypycha ryby coraz płyciej, zmuszając je do żerowania na owadach, larwach i ślimakach przyklejonych zazwyczaj do liści grążeli. W ciepłych miesiącach często można usłyszeć liny obdłubujące łodygi ze skorupiaków, lub zauważyć chodzące wierzchem karasie, niewzruszone wrzucaną do wody zanętą. Wystarczy jednak wspomniany, lekki ekwipunek, oraz odrobina wytrwałości, by się do nich dobrać. 


Pierwszą rzeczą jest namierzenie ryb. Często może okazać się ono najżmudniejszą czynnością. Spacerujemy więc wzdłuż brzegu, nasłuchując charakterystycznego „ciumkania” i obserwując przybrzeżne grążele. Gdy uda nam się zlokalizować rybę, możemy zaczynać zabawę.
Nie trzeba nęcić – nie ma takiej potrzeby, bo ryby i tak chodzą przy powierzchni. Żaden chleb również nie będzie ich interesował, skoro pod nosem mają istny szwedzki stół ze skorupiakami.
Długość przyponu wybieram w zależności od tego, czy ryba chodzi przy samej powierzchni, czy dłubie łodygi trochę głębiej. Najlepiej stworzyć zestaw z 20cm przyponu 0,14mm, a przesuwaną śruciną regulować w razie czego głębokość, na jakiej łowimy. 


Zestaw przerzucamy przez liść, kładąc ołów na jego powierzchni tak, by przypon swobodnie zwisał pod nim. Dobrze jest wcześniej pomalować śruciny o różnej wadze jaskrawym lakierem do paznokci, aby były bardziej widoczne. Wagę śruciny dobieram już na łowisku, względem siły wiatru, i waha się ona zazwyczaj od 1-2,5g. Na haczyk zawsze zakładam przynętę pochodzenia zwierzęcego – czerwonego robaka, ślimaka, pasikonika… Wszystko musi wyglądać maksymalnie naturalnie.
Teraz pozostaje tylko czekać, aż biorąca ryba ściągnie śrucinę z liścia.
Jeśli wiatr wymusił na nas użycie śruciny o wadze od 2g wzwyż, zacięcie musi nastąpić natychmiast, zanim spadający ołów zdąży szarpnąć przynętę w pysku ryby. Jeśli stosujemy śrucinę lżejszą, możemy dać rybie trochę więcej czasu. Niemniej, w około 30% przypadków zacięcie kończy się porażką. Cóż, nie można mieć przecież wszystkiego. Technika ta sprawdza się zarówno przy użyciu wędki teleskopowej z kołowrotkiem, jak i najprostszego bata.
Życzę powodzenia szczególnie wędkarzom wcześniejszej daty, którzy mogli nie znać tego sposobu. Mam nadzieję, że moje umiejętności obsługi programu Paint nie powalą Was na kolana :)

Pozdrawiam

 


4.8
Oceń
(38 głosów)

 

Sposób na leniwe, chimeryczne ryby - opinie i komentarze

Jakub WośJakub Woś
0
Ciekawy sposób już zapomniany przeze mnie. Kiedyś małe "japończyki" tak łowiłem. Dzięki za przypomnienie. No i ten karasek - śliczny (2014-08-04 10:51)
barrakuda81barrakuda81
0
Kiedyś słyszałem o tym orginalnym sposobie.Powinien się sprawdzić na wzdręgach i linach ale kto wie może jakis karpik też dałby się skusic...*****Pozdrawiam. (2014-08-04 11:05)
u?ytkownik32263u?ytkownik32263
0
Sposób wręcz rewelacyjny, też podobnie kiedyś łowiłem duże wzdręgi. Tylko że jak miałem jeszcze mikrospławik wykonany z zapałki. I jak Ty Pawle kładłem go na liściach grążeli. Tylko proponuje mocniejszy zestaw bo lin od 40cm to już godny przeciwnik w "liliach". Pozdro i 5***** leci :) (2014-08-04 17:00)
bogdanblazejakbogdanblazejak
0
STARY DOBRY SPOSÓB-choć dzisiaj,przy dostępie do tak różnorodnego sprzętu na pewno trochę zapomniany.Warto o nim sobie przypomnieć ! POZDRAWIAM (2014-08-04 17:59)
robbanrobban
0
Sposób już zapomniany, ale łowiło się tak. Dobrze, ze czasami na forum, coś się komuś przypomni i opisze. Czym nas więcej ,tym mniej ujdzie w zapomnienie :)))) (2014-08-04 23:09)
ryukon1975ryukon1975
0
Każdy sposób dzięki któremu osiągamy cel do którego dążymy jest dobry. 5 ***** (2014-08-05 09:27)
kabankaban
0
Ja czasami rzucałem woblerka na drugi brzeg (kamienisty bądź mulasty i oczywiście bez krzaków) i po wprowadzeniu do wody miałem czasami niezłego klenia. (2014-08-05 11:34)
rysiek38rysiek38
0
Staqry ,dobry sposób ale tak jak kol.zauważył,żyłka raczej grubsza bo w tych liliach to nie tylko gimnazjum rybie pływa...no i w takich warunkach super sprawą jest kulka wodna. (2014-08-05 22:40)
karwos33karwos33
0
Myślę, że wiele zależy od jakości stosowanej żyłki. Ja stosuję raczej te z górnej półki i fakt, że powinienem to chyba uwzględnić w artykule. Swój zestaw robię na żyłce Tanaka 0,181mm 4,8kg, przypon z żyłki Supercup 0,147mm 2,9kg. Ogółem im cieńsza, tym lepiej, bo ryba mniej podejrzliwa, ale przy tym wytrzymałość też ma istotną rolę. W każdym razie macie rację - przy stosowaniu tańszej żyłki lepiej pewnie pokusić się o oczko/dwa grubszą :) @Rysiek38 - Z kulą wodną próbowałem co nieco zdziałać, ale zdarzało się, że ryba skubnęła, poczuła opór i puszczała przynętę. Niby jest niewidoczna w wodzie, ale kilkukrotnie zdarzyła mi się sytuacja, że lin podpływał i zaczynał trącać pyskiem unoszącą sie na powierzchni kulę (2014-08-06 07:57)
janglazik1947janglazik1947
0
Wszystko jest OK. Tylko spróbuj mi wytłumaczyć jak przy tej zabawie pozbyć się tych pięciu centymetrowych rybek. (2014-08-07 12:40)
karwos33karwos33
0
Odpowiednio duży hak, a na nim czerwony robak - zazwyczaj rozwiązuje to sprawę, ale gdy drobnica dalej skubie, zakładam dużego pasikonika lub pijawkę, i wtedy problem zupełnie znika (2014-08-08 17:09)
aldentealdente
0
Sposób stary jak świat i skuteczny! Opisany w przeszłości bodaj w WW albo Wś. Na moim linowym łowisku pośród kapelonów na szczęście skutecznym okazało się łowienie linów na spławik z przynętą leżącą na 160cm. Liny żerowały na tej głębokości przy 29st.C jeszcze wczoraj:-). Niestety nawet większy hak i duży czerwony robak albo 3 ziarna kuku nie wykluczały podszczypywania przynęty przez małe rybki. Trzeba bylo uzbroić się w cierpliwość i w parę pudełek czerwonych robaków. Dopiero po pewnym czasie w łowisko wchodziły liny naprawdę duże. Stosowałem przypon z żyłki 0,25 który absolutnie nie płoszył ryb, ale zapewniał bezpieczny szybki hol z wolnego od nenufarów oczka wodnego. (2014-08-09 16:21)

skomentuj ten artykuł