Ser, brzany i drabina

/ 24 komentarzy / 3 zdjęć


Od zeszłego roku w bardzo inwazyjny sposób przerabiałem Darka na zagorzałego spinningistę. Jego spławikówki i feedery pokrywał kurz i pajęczyny w ciemnych czeluściach piwnicy. Bardzo mi ten stan rzeczy odpowiadał, bo zyskałem świetnego kompana wypraw na drapieżniki. Gdy jakiś czas temu wspomniałem mu o zasiadce na brzany, zrobił oczy jak spodki, wpatrując się we mnie jak w jakieś zjawisko z kosmosu. Cały tydzień musiałem go przekonywać, że to fajne łowienie, że brzany silne i walczą niesamowicie w rzecznym nurcie. Kombinował Darek jak tylko mógł aby na brzany nie jechać. Podsuwał mi nawet propozycje jakichś świetnych łowisk, w których to podobno akurat bolenie świetnie brały lub gryzły sandacze. Przeraziłem się trochę, bo gdy zaczynaliśmy razem łowić, to i na lina Darek jeździł i leszcze sobie połowił od czasu do czasu. Co ja z nim zrobiłem...

Udało mi się go wreszcie w te brzany wmanewrować. Zrzuciliśmy łódkę, wybrałem długą i głęboką rynnę i po kilku próbach udało się na jej kancie zakotwiczyć. Nie było to proste, bo na brzany najlepsze są rynny o twardym dnie, kamieniste, w których ciężko się zakotwiczyć. Pofrunęły w nurt ciężkie kule zanętowe. Przyszło tylko czekać na pierwsze branie. Po czterdziestu minutach widziałem już wzrok Darka zazdrośnie wbity w spinningistę holującego jakiegoś drapieżnika kilkadziesiąt metrów dalej. Po kolejnych trzydziestu minutach, paru przerzuceniach zestawu i zmianie sera, Darek zaczął się nerwowo kręcić. Wiedziałem, że zaraz zacznie się marudzenie. Narzekanie na nudę i "emerycki" sposób łowienia, wytrzymałem do godziny osiemnastej. Prawie już zrezygnowałem i miałem zrezygnować z łowienia brzan na rzecz spinningów, które leżały w kacie łodzi, zabrane na tak zwany wszelki wypadek. W tym momencie puściła kotwica i woda zniosła nas kilkanaście metrów w dół rzeki. Zacząłem zwijać zluzowaną wędkę i nagle okazało się, że na końcu zestawu mam rybę. Niewielka, ale już wymiarowa brzana wylądowała w łodzi. Darek przypatrzył się zdobyczy i łaskawie stwierdził, że właściwie to możemy jeszcze trochę połowić.

Gdy napłynęliśmy z powrotem na rynnę, echosonda pokazała, że dno jest wręcz czarne od ryb. Teraz wystarczyło w skupieniu wpatrywać się w szczytówki. Łowienie brzan z łodzi, to całkiem inna bajka niż łowienie z brzegu ciężkimi gruntami. Tu nie ma efektu samozacięcia się ryby, ponad dwustu gramowym ciężarem i siłą nurtu. Barwenę trzeba zaciąć w tempo. Branie brzany wygląda bardzo skromnie, dwa lub trzy delikatne puknięcia szczytówki, ewentualnie krótkie, delikatne przygięcie. Jak się nie zdąży jest po ptakach. Byle krąp bardziej szarpie wędziskiem. Zabawy jest jednak kupa i po paru minutach złowiliśmy po brzanie. Ryby w granicach sześćdziesięciu centymetrów, szybko odzyskały wolność. Kolejną brzanę zaciął Darek. Piękna ryba - siedemdziesiąt pięć centymetrów to już jest coś! Po kilkunastu minutach kolega poprawił następną brzaną w podobnej wielkości. Coś takiego, pierwszy dzień taki łowi brzany i już mnie przegonił w ilości złowionych ryb!

Pewnie zacinam kolejne branie. Odrywam rybę od dna i siłowo podciągam w swoją stronę. Nagle rybsko zawraca i z impetem odjeżdża z prądem, zabierając mi jedną trzecią żyłki ze szpuli kołowrotka. Ki diabeł? Brzana powinna iść pod prąd, a nie z prądem. Nie mogę jej zatrzymać. Proszę Darka aby podniósł kotwicę. Wymijamy się w ciasnej łodzi zawalonej wędkami, kapokami, prowiantem i innymi "niezbędnymi" klamotami. Jeszcze baby z dziadem nam tu brakuje. Darek szarpie się z kotwicą, ale to nic nie daje. Ciężar zaklinował się w kamieniach na amen. Próbuję odpalić jedną ręką silnik ale coś mi nie idzie. W pośpiechu znowu wymieniamy się miejscami. Po podłodze pełzają rozsypane białe robaki, a pod nogami ślizgają się kostki sera. Łódź kołysze się niebezpiecznie podskakując na wiślanych zwarach. Darek odpala silnik i stara się wyrwać kotwicę siłą silnika. Wędkarze stojący na brzegu obserwując nas z zainteresowaniem. Pewnie myślą, że się popiliśmy i straciliśmy panowanie nad sobą. Po którymś z rzędu najeździe kotwica puszcza. Wędzisko trzymam miedzy nogami i wyciągam w pośpiechu ciężar. Z niedowierzaniem spoglądam na starą, obślizgłą, drewnianą drabinę, którą podniosła kotwica. Nie mam czasu zastanawiać się skąd tam się wzięła. Podczas dryfu łodzi, staram odzyskiwać kolejne metry żyłki 0.35mm. Prawie jestem pewny, że sumek, chociaż... ryba chodzi jakoś inaczej. Dzieli nas od siebie kilka metrów. Zaraz zobaczę przeciwnika. Podciągam to coś do powierzchni i z niedowierzaniem wpatruję się w brzanę. Nie małą ale też nie za dużą. No tak ryba jest owinięta żyłką jak baleron, a z tej plątaniny linka wychodzi jej spod ogona. Mogła właściwie robić co chciała, między innymi udawać suma. Ryba ma siedemdziesiąt centymetrów.

Płyniemy na naszą miejscówę. Jest jeszcze kilka brań, niestety ryb z tego nie ma. Po godzince spływamy do przystani. Czas jechać do domu. Darek pyta się mnie kiedy znowu jedziemy na brzany. Jutro - odpowiadam. Nie ma na co czekać. Jak biorą to trzeba z tego korzystać.

 


4.8
Oceń
(51 głosów)

 

Ser, brzany i drabina - opinie i komentarze

dunster35dunster35
0
Piękna brzana, wielkie gratulacje. Oczywiście 5:) (2013-07-16 08:28)
JKarpJKarp
0
Seba powalasz na kolana opisem i rybami. JK (2013-07-16 08:30)
spizuspizu
0
Piękna rybka!w środe jade na Kazuń i zaraz polece kupić kawałek sera.Miło sie czyta twoje artykuły,pozdrawia (2013-07-16 09:17)
DaViDoSeKDaViDoSeK
0
Super artykuł, gratuluję i życzę jeszcze większej brzany Połamania!! ***** (2013-07-16 11:42)
91kaczor91kaczor
0
świetny artykuł , super się czyta i na pewno super się łowi tak piękne brzany , Naprawdę jestem pod wrażeniem umiejętności wędkarskich a także literackich :) Pozdrawiam i oczywiście 5***** Tylko jedno pytanko czym nęcić te piękne ryby i jaki powinien być ten ser (chodzi mi o rodzaj) :) (2013-07-16 12:39)
korczenskiskorczenskis
0
Śliczna tylko pozazdrościc :) (2013-07-16 13:35)
u?ytkownik20737u?ytkownik20737
0
Piękne brzany! Sam będe musiał spróbować się kiedyś na nie wybrać :) Pozdrawiam. (2013-07-16 14:41)
FELIPEFELIPE
0
Piękne rybki, gratuluję talentu literackiego , zostawiam ***** (2013-07-16 15:42)
przemo1980przemo1980
0
Piękne brzany !!! ***** (2013-07-16 16:23)
pawel75pawel75
0
Przepiękne rybki. Nic tylko pogratulować zdobyczy i świetnego artykułu ! Pozdrawiam i ***** zostawiam ! (2013-07-16 18:06)
catrinnacatrinna
0
Piąteczka ;) ! (2013-07-16 19:04)
Jakub WośJakub Woś
0
piękności ryba - gratulacje szczere. (2013-07-16 20:42)
89krzysztof89krzysztof
0
Photoshop jak się patrzy, kiepski grafik "podrasował" to zdjęcie :) (2013-07-16 21:59)
pcywickipcywicki
0
opis super. fotka kiepsko przerabiana (2013-07-16 22:52)
withanight88withanight88
0
Za fajna przygodę - ***** (2013-07-17 08:07)
ekciakekciak
0
ale brzaniec tylko pozazdrościć :D (2013-07-17 09:59)
Sebastian KowalczykSebastian Kowalczyk
0
Proszę mi nie insynuować przerabiania zdjęć. Niedowiarkom mogę przesłać oryginał. :) Dziękuję wszystkim za komentarze. Brzany biorą niesamowicie. Dzisiaj w nocy złowiłem 9 sztuk. Naprawdę warto się na nie wybrać. Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą. (2013-07-17 12:12)
u?ytkownik91939u?ytkownik91939
0
Gratuluję towarzystwa pięknych dam z wąsami:) (2013-07-17 20:16)
roman55roman55
0
Brzana to piękna i waleczna rybka z wąsem. Seba świetny tekst z wyprawy moje gratulacje. Z wędkarskim pozdrowieniem Za tekst 2x5* (2013-07-17 21:58)
GoferGofer
0
Fajnie się to czyta. Zdjęcia bardzo fajne, rasowane czy nie, jest bardzo dobre. Brzana - ryba kojarzona z Dunajcem, Popradem, Sanem i innymi rwącymi rzekami znalazła sobie doskonałe warunki buty w centrum Warszawy - to jest niesamowite (2013-07-20 10:24)
miecz-gazmiecz-gaz
0
Nie lada przygodę żeś zaznał.Bardzo ładnie opisane. 5- teczka. (2013-09-23 09:47)
miecz-gazmiecz-gaz
0
Nie lada przygodę żeś zaznał.Bardzo ładnie opisane. 5- teczka. (2013-09-23 09:47)
CYTRYNA777CYTRYNA777
0
WITAM NIC DODAĆ...też miałem okazję złapać tylko mniejszą 65,5 cm. Pozdrawiam (2013-09-24 22:03)
rysiek38rysiek38
0
ja w sumie tylko raz miałem okazję połowic brzany i to na Wisłoce w Debicy (armia), brały na kostke kiełbasy - na ser tylko klenie. wiem jakie to mocne bestie a ciagnięta od ogona to nawet nie myslę (2013-12-06 21:54)

skomentuj ten artykuł