Przygoda z okoniowatymi

/ 4 komentarzy

Miejsce to nazwałem Domem Dużych Okoni.Idąc przez łąki w kierunku niewidocznej jeszcze rzeki,poznaję ja łatwo po ciemnych krzakach jałowca rosnących na samym skraju urwistego brzegu.Była tu też kiedyś rozłożysta topola,ale kolejny przybór podmył grunt,w którym tkwiły jej korzenie.Leży teraz w wodzie prostopadle do nurtu,tak jak runęła tamtego wiosennego dnia.Część wynurzonych gałęzi pokrywa się jeszcze co roku zielonymi listkami,te zatopione są siedliskiem dużych okoni.Ale złowić je można tylko w jednym określonym miejscu. Znalezienie go kosztowało mnie wiele godzin i kilkanaście błystek pourywanych na zatopionych konarach.Początkowo sądziłem ,że drapieżniki będą stały po lewej stronie drzewa,co byłoby zgodne z logika i wskazaniami podręczników wędkarskich,ponieważ właśnie ta strona osłonięta jest przed silnym prądem.Miałem tu jednak tylko sporadyczne brania małych okonków.Raz za błystką wyskoczył kleń średniak,ale w ostatniej chwili zawrócił i skrył się błyskawicznie wśród zatopionych gałęzi.Dopiero szczegółowe badania gruntomierzem wyjaśniły przyczynę niepowodzeń-woda jest za płytka,a przede wszystkim równe i piaszczyste dno pozbawione jest uskoków i kryjówek. Żeby złowić Dużego Okonia musiałem podejść ostrożnie po prawej stronie drzewa,kryjąc się za plątaniną wyrwanych z ziemi korzeni.Rzut niedaleki,ale cichy i precyzyjny.Błystka musi upaść na wodę w odległości sześciu metrów od brzegu i około trzech od pierwszych wystających ponad wodę gałęzi.Później trzeba odczekać około dwóch sekund,w czasie których prąd zniesie błystkę pod drzewo,a jednocześnie opadnie ona do połowy głębokości sporego wykrotu w dnie rzeki.Wtedy kilka energicznych ruchów korbką i... jest!Walka krótka,ale zawsze emocjonująca,rozgrywa się przecież tuż obok zatopionych konarów i gałęzi topoli.Ryby biorą regularnie,co trzy,cztery rzuty.Gdzieś po piątym uderzeniu brania ustają.Widocznie mieszkańcy Domu orientują się ,że ich koledzy nie wracają z łowów.Zostawiam ich wtedy do następnego spotkania....Ciąg dalszy nastąpi...

 


5
Oceń
(8 głosów)

 

Przygoda z okoniowatymi - opinie i komentarze

rysiek38rysiek38
0
Zapowiada się ciekawie więc czekam na dalszy ciąg,niestety u mnie z dostepem do rzeki raczej marnie wiec pozostaje wyobrażnia i ewentualnie wspomnienia z dalszych rzecznych wypadów :-) (2015-04-18 19:02)
LeoAmatorLeoAmator
0
Nie wiem ale może nie wypuszczasz złowionych okonków i dlatego ich bracia tak szybko się orientują ,że braki w rodzinie są.Ogólnie wstęp dobry czekam co dalej będziesz tworzył. (2015-04-18 21:30)
Jakub WośJakub Woś
+1
Wypuszczaj okonie a łowił bedziesz cały czas i to coraz większe. (2015-04-19 09:17)
florek13florek13
0
Prawda, wystarczy wrócić je rzece i poczekać aż podrosną... A miejsce zostawić dla siebie. Ciekawy wstęp... (2015-04-27 17:11)

skomentuj ten artykuł