Szczupak z Chuckym - zdjęcia, foto - 7 zdjęć
Początek wyprawy
W ostatnią środę 23.09.2015 umówiliśmy się z kolegą Waldkiem na poszukiwanie szczupaków w okolicach Konina. Wybór wody należał do mnie więc z powodu słabych brań i przedłużającego się lata jako ostateczne łowisko wybrałem Jezioro Czarna Woda, na którym ostatnio trafiały się mniejsze i większe szczupaki. Zbiornik ten choć umieszczony blisko miasta cieszy oko dzikim krajobrazem, a jego głębokość dochodząca do 30 metrów oraz wiele przybrzeżnych krzaków i zarośli pozwala rybie schronić się i osiągnąć dorodny rozmiar.
Spotkaliśmy się koło 7:30 i szybko dojechaliśmy nad wodę, a po krótkiej naradzie bojowej postanowiliśmy podejść do łowienia bardzo selektywnie czyli stosując duże przynęty: jerki, gumy oraz woblery próbowaliśmy skusić konkretny okaz do ataku, niepotrzebnie nie raniąc małych osobników.
Sposób połowu
Spokojnie mając w zanadrzu cały dzień do dyspozycji zaczęliśmy obławiać brzegi mocno obrośnięte wychodzącymi do wody krzakami oraz silnie usiane podwodną roślinnością.
Przełom nastąpił gdy po zamoczeniu prawie połowy przynęt z naszych pudeł wędkarskich na główce 4/0 12 gram znalazł się 10-cio centymetrowy chucky i swymi mocnymi ruchami zaczął zamiatać wodę. Od razu przynęta przykuła uwagę stada całkiem ładnych okoni, które ciągle podskubywały dużą przynętę lecz chyba brakowało im odwagi by konkretnie zassać chuckiego. Odprowadzały tylko przynętę pod łódkę i zawracały ginąc w ciemnej głębinie.
W końcu około godziny 14:00 z ust Waldka wypłynęła melodia dla mych uszu. Siedzi! krzyknął, a ja zamarłem. Spojrzałem na pracujący kij i wiedziałem, że na końcu zestawu znajduje się ryba! Z zniecierpliwieniem czekałem na to co wyłoni się z toni. Po chwili przy powierzchni ukazał się około 40-to centymetrowy szczupak i choć nie był olbrzymem to obudził chęci oraz motywację do dalszego wędkowania. Szybkie zdjęcie pod wodą i rybie została zwrócona wolność.
Wróciliśmy do obławiania kolejnych metrów wody, a po złapanej rybie stało się to o wiele przyjemniejsze. Po kilkunastu kolejnych rzutach Waldek znów coś zacina!! Ku naszemu zdziwieniu po chwili przy łódce wylądował przyzwoity garbus, który po krótkiej sesji zdjęciowej wrócił do wody. Przepłynęliśmy kilkadziesiąt metrów dalej i niespełna 3 rzuty później tym razem u mnie! Po niemrawym uderzeniu i szybkim zacięciu na wędce zawisła ryba. Energiczne bicie głową od razu sugerowało ładnego okonia. Kolejny garbus, który nie potrafił obojętnie przepłynąć koło pracującej gumy.
Podsumowując
Całość żerowania ryb trwała około 1,5 godziny i tak jak szybko się zaczęła tak szybko się skończyła. Nie mniej jednak Waldek trafił 3 szczupaczki i okonia, a ja tylko to drugie jednak na "bezrybiu" i to cieszy. Po następnych dwóch godzinach be kontaktu z rybą zdecydowaliśmy się spływać do brzegu.
Na uwagę zasługuje jeszcze jedna sytuacja, w której po lekkim przytrzymaniu przy łódce i przespanym cięciu ujrzeliśmy tylko odpływającego w toń szczupaka znacznie większego od tych które złapaliśmy wcześniej. Próbowaliśmy skusić go jeszcze wieloma rzutami ale nie dał się podejść. Czy to właśnie była ryba na którą liczyliśmy od samego początku? Tego niestety się nie dowiemy. Może następnym razem :)
Artykuł dostępny również na www.wedkarskieden.blogspot.pl
Autor tekstu: Michał Pawłowski
Piotr 100574 | |
---|---|
najlepszą moją przynętą na czarnym był i będzie żółtoczarne kopyto (2015-09-27 19:48) | |