Okoń we wrześniu czyli wrześniowe garbusy

/ 14 komentarzy / 4 zdjęć


Wrzesień sam w sobie jest dziwnym miesiącem. Piszę ten post siedząc w krótkich spodenkach, a zaraz powinna pojawić się nasza polska złota jesień. Zawsze o tej porze nachodziła mnie ta refleksja. Pamiętam jak byłem wkurzony, że mimo ładnej pogody musiałem być zaganiany we wrześniu do książek. Jeszcze bardziej wkurzenie narastało gdy podczas październikowej porannej mgły za szkolnym oknem, wyobrażałem sobie stado garbusów wypływających na polowanie mojego ulubionego jeziora. Ale zanim to epicentrum żerowania nastąpiło, trzeba było się trochę nagłówkować, żeby złapać coś konkretniejszego. I o tym dzisiaj chciałem napisać.

Moje doświadczenie zbierane na przestrzeni lat w połowie garbusów, owocuje tym, że mimo natłoku obowiązków i małej liczby wolnych godzin w miesiącu, udaję mi się coś fajnego złowić. Chyba najbardziej są za to odpowiedzialne porażki, które zabierały mój sen i zmuszały do analizowania zwyczajów okoni. Teraz, we wrześniu, nadszedł czas, gdzie można zająć po innym spinningiście miejsce, które opuścił o kiju i złowić fajnego garbusa. Większość okoniarzy łowi często w ten sam sposób, w tych samych miejscach, ale nie tędy droga. Dlatego trochę bawi mnie, gdy wędkarze mówią; "Ta i ta przynęta na okonia jest najlepsza. Takie i takie prowadzenie jest najlepsze. Taki i taki kolor jest najlepszy." Bzdura. Nie ma jednego najlepszego sposobu i narzędzia. Trzeba po prostu ryby zrozumieć i podać im odpowiednio imitację żarcia w zależności od warunków. 

Powiem wam, że najwięcej ryb łowiłem zabierając na łowisko jak najmniej sprzętu, Gdy brałem ze sobą niezliczoną liczbę pudelek, często traciłem czas na wyborze odpowiedniego wabika. Fakt, wiele przynęt szczególnie, kiedy te chimerne ryby nie gryzą jeszcze najlepiej może się przydać, ale warto w głowie przed łowieniem obrać odpowiednią taktykę. Teraz okonie powoli kończą już harce po powierzchni za popperami. Małe gumeczki, którymi graliśmy w toni w opadzie też powoli już tracą na wartości. Trzeba posilić się większym kąskiem. Zabieram ze sobą gumy powyżej 10 cm. Ryby poniżej trzydziestu centów mnie nie interesują (oczywiście nawet większe  przynęty atakuje podstawówka i gimnazjum, ale jakąś selekcję wprowadzamy). 

Im bliżej jesieni, zaczynam łowić już bardziej po snajpersku. Obławiam dokładnie 3-4 miejscówki podczas dniówki i nie szukam aktywnie ryb. Co do miejsc, nie odkryję niczego nowego czyli powiem, że szukajmy ich tam, gdzie znajduję się drobnica. Moimi bankówkami są spady, gdzie dno porośnięte roślinnością przechodzi w twardszy blat, jak i wszelkiego rodzaju podwodne wzniesienia czy przeszkody. Gdy łowię w kanałach warto obłowić filary mostów, mariny z zacumowanymi łódkami czy też konstrukcję z betonu wchodzące w głąb wody. Na razie jakieś głębsze dołki odpuściłbym sobie na zimniejsze okazje. 

Jak wcześniej wspomniałem używam większych przynęt gumowych. Co do techniki posiłkuję się klasycznym łowieniem na główki jiggowe jak i drop shotem (jak chcecie więcej dowiedzieć się na temat tej metody, zapraszam do posta o tej metodzie, którego znajdziecie na moim blogu). Często ryby nie będą stały przy samym dnie, a okres walenia o dno jeszcze nie nadszedł. Nawet przypon do DS robię dłuższy niż przy zimniejszych porach roku, W opadzie gram przynętą lżejszą i tylko czasem daję jej opaść całkiem do dna. Dobrym ćwiczeniem jest obliczenia w myślach ile zajmuje opad przynęty i gra nią w okolicach 3/4 wody. 

Dobrym uzupełnieniem pudełka jest trochę żelastwa. Czasami ospałe garbusy możemy ożywić łowiąc na obrotówkę w opadzie. Nie chodzi o jiggowanie jak gumą. Obrotówka jest lekka, zatem wyrzucam ją jak najdalej i przy otwartym kabłąku czekam, aż opadnie na dno. Wtedy kasuje luz i bardzo wolno prowadzę ją w kierunku powierzchni, po czym znowu daje jej opaść. Równie pomocna może być cykada lub wirujący ogonek, ale mimo niedogodności w prowadzeniu, jednak na obrotówkę miałem lepsze efekty.

O sprzęcie powiem krótko, bo wolę w tego typu wpisach opisywać łowienie ryb, a nie szukanie odpowiedniego wędziska. Osobiście łowię kijkiem okoniowym do 10-15 gram,, który zestawiam z  kołowrotkiem z nawiniętą plecionką 0,10. Zestaw kończę fluorocarbonem 0,30 bądź też cienką stalką gdy spodziewam się przyłowu szczupaków.

Zachęcam do odkurzenia spinningu z naszej szafy po wakacjach i do pochwalenia się ładnymi okoniami, jeszcze przed pospolitym jesiennym ruszeniem.

PS. Specjalnie dla czytelników, którym nie podobała się prezentacja ryb z chwytem za pysk, nowe złowione ryby zaprezentowałem do zdjęcia inczej.

Pozdro 
Bartek

 


4.7
Oceń
(27 głosów)

 

Okoń we wrześniu czyli wrześniowe garbusy - opinie i komentarze

barrakuda81barrakuda81
+2
U mnie okoń jeszcze śpi...Te upały zniechęcaja ryby - za ciepła woda.Ja z kolei łowię inaczej niż Ty ale to właśnie jest piękne że mamy różne drogi ale wspólny cel.Pierwsze naprawdę konkretne kilkudniowe ochłodzenie i już warto ruszyć nad wodę.Konkretne garby 40 + lubią połknąć nawet kilkunastocentymetrową gumę ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby dorwać cwaniaka ultralightem w metrowej wodzie gdzie wśród resztek zielska ganiając za narybkiem zassie naszą mini jaskółkę czy ripperek.A jaka jest wtedy jazda!:-)Już niedługo...*****. (2016-09-13 12:11)
florek13florek13
+2
Okonie ganiają cały rok. Wrzesień mimo że ciepły u mnie bardzo owocny - kilkaset sztuk na 3 wyjazdy - chłodne noce. Muszę przyznać rację że sztuki pow. 30 cm teraz należą do rzadkości. Ale jak napisał kolega już za chwilę zacznie się.... Co do przynęt to rzeczywiście ta sama przynęta na którą wyciągam kilkadziesiąt sztuk na jednym łowisku, na drugim jest bezużyteczna. (2016-09-13 12:36)
SithSith
0
Bartku, za wpis 5-ka, a za prezentację dodatkowy + (2016-09-13 13:41)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
0
barrakuda dobrze prawisz. Niech każdy łowi po swojego. Nie chcę też nikomu narzucać swojego stylu, tylko dziele się jakimiś moimi spostrzeżeniami znad wody. Właśnie najgorsze jest to, że nie umiem opisać jak łowię okonie idealnie jakbym chciał, bo po prostu łowię różnie, skrajnie bym chciał powiedzieć. Ale jakby nie patrzeć większość okoni dużych złowiłem na spore przynęty, nawet przyłowy przy sandaczach i szczupakach. Na małą też walnie oblizując wargi, ale ja chyba zrobiłem się bardziej leniwy i znając obyczaje ryb na dobrze mi znanych łowiskach, staram się łowić selektywnie kosztem większej ilości brań. Na małe gumy łowię wiosną, czasem latem jak już naprawdę nic się nie dzieję, no i jak chcę sprawdzić rybostan nowo poznanego łowiska. Pozdro ; ) (2016-09-13 14:53)
SlawekNiktSlawekNikt
0
Bardzo ładne okonie, ja w tym roku jednego "prawie czterdziestaka" ;-) czyli solidnego pasiaka o długości 33 cm. dziabnąłem na wirówkę. Na gumy nawet te większe dużo mniejsze sztuki łowiłem, te większe jakoś je omijały, ale sezon jesienny dopiero przed nami także będzie się działo mam nadzieję :-) (2016-09-13 15:04)
Przemas83Przemas83
+1
Zajebisty artykuł na temat połowu okoni. Również zauważyłem przewagę wirówek nad innym żelastwem ***** (2016-09-13 15:44)
Jakub WośJakub Woś
+1
Piątal, ładne okonki (2016-09-13 16:56)
piotr 0206piotr 0206
+1
Mam 37 cm na żywca. (2016-09-14 07:34)
Przemas83Przemas83
0
Mój tegoroczny rekord okonia wynosi 35cm na spining, ale sezon się nie skończył jeszcze.... (2016-09-14 17:20)
dendrobenadendrobena
0
Udało mi się złowić okonia 30 cm na kukurydzę. (2016-09-16 11:46)
SithSith
0
Trafił Ci się wegetarianin... ;-) (2016-09-26 08:27)
roman55roman55
0
Bartku zasłużona duża piąteczka za sposób ukazania na fotkach piękna tych cudnie wybarwionych szczególnie wrześniowych garbusów. Tekst bardzo lekki i przyjemny w czytaniu w którym wyczówa się już spore doświadczenie  i dość trafnie obrane strategie w połowach metodą spiningową okoni. Moje gratulacje! Pozdrawiam życząc medalowych garbusów (2017-09-05 19:37)
patryk1113mwpatryk1113mw
+1
Witam. Piękne grubaski. Uwielbiam te rybki. Powodzenia w jesiennym spinningu.  (2017-09-05 19:39)
ogtwogtw
0
U mnie latoś cienko z okoniami, największy miał nieco ponad 30 cm, chciałem mu zrobić zdjęcie, ale zanim aparat nastawił ostrość to wyskoczył mi z ręki i odpłynął. W zeszłym roku złowiłem trzy sztuki ponad 40 cm. W 2015 roku ani jednego ponad 40 cm, może tak co drugi mi się zdarza.   (2017-09-06 16:30)

skomentuj ten artykuł