Moje kwietniowe 'kleniowanie'

/ 11 komentarzy / 4 zdjęć


Niewiele trzeba żeby zmobilizować mnie do wypadu na ryby... Czasem myślę czy to przypadkiem nie jest jakieś chore... Dziś wystarczył mi widok faceta ze spininngiem prawdopodobnie obławiającego przelaną główkę na Wiśle. Najlepsze jest to że widziałem go może przez 2 sekundy z mostu i odległosci kilkuset metrów. Mózg odebrał bodziec i natychmiast roztoczył wizję... O jakby to pięknie było poganiać po brzegu mojej ukochanej Wisły, poślizgać się na błotku, zjechać na tyłku z oberwanej skarpy, potarzać się w kobiercu soczyście zielonych traw i kwitnących cudnie mniszków! Przydałby się jeszcze tylko jakiś pretekst... No jasne! Oczywiście inaczej być nie może! Przecież tamten wędkarz zapewne szukał kleni na tym przelewie. On napewno coś wie... Był nad wodą to na 100% coś się dzieje - może dostał cynk że biorą? Jezu ale mam paranoję! Przecież nawet nie znam faceta, nic o nim nie wiem! Sobota więc pewnie ma wolne i korzysta a tu żeby od razu sprawy miały "drugie dno"? Litości...
Nie minęło 2 godziny i zameldowałem się wczesnym popołudniem nad moją Królową. No przecież inaczej być nie mogło! Nie ważne że po pracy, że nie wyspany, zmęczony - dobra kawa czyni cuda.
Powiem krótko - warto było! Ależ tu pachnie! Coś niesamowitego... Jakbym stał pośród rozwieszonej po praniu bielizny która nie została wcale odpowiednio wypłukana. Nie wiem czemu ale zapach był tak intensywny - zupełnie jak... proszek do prania! Tak słodki, "gęsty" aż mdły ale zniewalający... Można się było nim upajać zupełnie jak chmary owadów, które z upodobaniem krążyły nad brzegiem rzeki. Nie udało mi się namierzyć źródła "boskiej woni" ale założyłem "roboczo" że to albo kwitnący wszechobecnie żółty mniszek albo krzewy, drzewa... Kolor traw chyba nigdy jeszcze nie wydawał się tak zielony. Ptaki oczywiście drą się jak w maju - cudnie jest!
No dobra, wszystko ładnie i pięknie ale trzeba w końcu zabrać się za robotę bo ryby same się nie złowią. Nadszedł czas renesansu dlugiego kija. Wielka rzeka i klenie z opasek to nie zadanie dla ukochanych przeze mnie "wykałaczek". W tak trudnych warunkach i przy podniesionej wodzie trzeba mieć jak poprowadzić i móc daleko rzucić bardzo lekkie i małe przynęty. Długi kij to także możliwość podania wabika tak aby pozostać niewidocznym dla ryb.
Zaczepy przy brzegu też lepiej omija się długim patykiem - same plusy. Prawie... Niestety trzymetrowy kijaszek, nawet przyzwoitej klasy swoje waży w porównaniu z dwumetrowym króciakiem ale nie przesadzajmy - to jeszcze nie bambus!
Kołowrotek wielkości 2000 z pewnym hamulcem i mocna "osiemnastka" to idealne uzupełnienie zestawu.
Co do przynęt to zdecydowanie preferuję woblery. Oczywiście mam też pudełko obrotówek, jakies cykady, wirujące ogonki itd. ale to właśnie wobki są dla mnie najważniejsze.
Nigdy nie byłem fanem kwietniowego kleniowania bo z reguły kończyło się na paru łykach świeżego tlenu... To też ma swój urok. Jakoś nie miałem szczęścia do kleni w okresie wczesnej wiosny bo dla mnie to ryba dojrzałego lata i wczesnej jesieni. Przede wszystkim problemem było wyszukiwanie miejscówek. Rzeczy oczywiste latem teraz nie były już takie proste. Skoro jednak to wypad rekreacyjny to nie mam zamiaru kombinować i ...ląduje na letnich miejscówkach gwałcąc chyba wszelkie możliwe prawidła dotyczące połowu klenia wiosną. A co tam - leniwy jestem:-)
Na pierwszy ogień leci obrotóweczka - zero reakcji. Następny jest kiełbiokształtny Taps Buster - mój "czarny koń". Już w pierwszym rzucie wychodzi do  niego ładne "coś" i widzę w polaroidach jak wywala się pod powierzchnią muskając wobler. Ładne rzeczy! Zmieniam kaliber na mniejszy. Teraz leci drobnica - maleńkie Alaski chyba od Dorado w różnych kolorach. Czarny ze srebrną "osą" na pleckach nie trafia rybom do gustu ale oliwka ze złotym grzbietem to natychmiastowy "atomowy strzał"! Cholera jak on chodzi w tym nurcie! Chyba jest ładny... Po chwili jednak entuzjazm słabnie bo rybka niewielka ale to w końcu kwietniowy kleń! Kleń którego nie miało być na szybkich, "letnich" opaskach... Jedna jaskółka wiosny nie czyni ale prognozy są niezłe i morale zdecydowanie poszło w górę. Już nie kombinuję z przynętami bo nawet mój "schizofrenicznie" zielony z żółtym seledynem wobler samoróbka, który "czesze"  latem kluseczki jak szalony teraz odpoczywa po nie udanych próbach. Dziś pierwsze skrzypce gra maleńka pływająca Alaska. Może to przez lekko zmętniałą wodę?
Niedaleko na przykosie zaanonsował się boleń. Zaraz potem następny! Miło... Oj, zatanczę ja z wami za tydzień!
Bam! O mało nie wyrwało mi kija z ręki! Szatan nie ryba...Za to kocham klenie. Ten moment brania to prawie jak kopniak bolenia. Czysta adrenalina. Niestety ryba pewnie uderzyła zamkniętym pyskiem i z emocji nici. Małe ledwie wymiarowe rybki niemal w każdym rzucie pukają w przynetę lub ja odprowadzają. Coś się dzieje ale konkretów brak...
Spacerek po zalanej opasce zbliżał się do końca kiedy znowu Pan Kleń zaszczycił mnie potężnym strzałem. Tym razem walnął pod nogami tak blisko że widziałem niemal czerwień jego płetw. Ładny był... Łowię jeszcze kilka "okołowymiarków" i choć niedosyt pozostaje to i tak tragedii nie było. Rzeka żyje, bolenie walą jak za dawnych lat - serce rośnie. Czy to tylko pozory - nie wiem. Czas pokaże ale miło jest myśleć że jest iskierka nadziei na udaną majówkę a może i cały sezon. Nawet nie czuję zmęczenia po parokilometrowym spacerze brzegiem rzeki. Cieszę się że mogę tu znowu być i doświadczać tego wszystkiego! Po raz kolejny okazuje się że ryby nie są tu najważniejsze choć teoretycznie są naszym celem. W sumie gdybym mógł podziękowałbym temu obcemu facetowi z przelanej wiślanej główki... Podziękowałbym mu za to że bezwiednie dał mi inspirację do działania i zmobilizował do ruszenia tyłka z domu. Do tego samego i Was zachęcam bo drugiej tak pięknej wiosny w tym roku już nie będzie!

 


4.6
Oceń
(14 głosów)

 

Moje kwietniowe 'kleniowanie' - opinie i komentarze

kabankaban
+1
Dla mnie klenie to ryby na cały rok i każda pora roku ma swój urok. Pozdrawiam. (2016-04-26 17:41)
ryukon1975ryukon1975
+1
Kleń ryba dyżurna przez cały rokxx.https://wedkuje.pl/wedkarstwo,perfekcyjny-feeder-od-dragon-a,84360 (2016-04-26 23:54)
ryukon1975ryukon1975
0
https://wedkuje.pl/wedkarstwo,jesien-nad-rzeka-szczupaki-mietusy-i-klenie,57441,5 (2016-04-26 23:57)
dendrobenadendrobena
0
W temacie klenia nie zabieram głosu.Udało mi się czasem złowić.Dzieciaki. Życzę powodzenia. (2016-04-29 16:52)
barrakuda81barrakuda81
0
Mnie póki co marzą się klenie jakie łowił przed laty mój ojciec kiedy byłem szczeniakiem - to były czasy... Na pałowaty spinning z pełnego włókna szklanego (dosłownie "pełnego") , ruskiego "Oriona" i maleńkie zielone effzetty ( wtedy nawet błysteczka 00 pięknie wirowała nie to co dziś ) tarmosił z dzikiej Wisły kleniska jak małe amury. Rybska spokojnie koło dwóch kilo i więcej. Ależ to były złote spaślaki! Bardzo lubię te ryby bo nawet w upał można się z nimi pobawić ale dorwać dużego, zwłaszcza teraz w mazowieckiej Wiśle to fart lub sztuka nie lada. Nocą jest to o wiele łatwiejsze ale co to za łowienie:-( (2016-04-29 20:17)
martyn1976martyn1976
0
musze wam napisac ze w okolicach Puław. kleni. pełno. tylko. jak to klenik ostrożnie. podchodzi .trzeba. goscia podejść. a 2 kilowka murowana (2016-05-02 22:00)
barrakuda81barrakuda81
0
A u mnie same kurduple a to tylko ze 20 kilometrów powyżej... Oj, bo się wybiorę:-) Tutaj maluszków dużo a większy kleń jest diabolicznie ostrożny. Zawsze uważałem że łatwiej dostać 70-tkę bolenia średniaka niż porządnego klenia ale teraz to już w ogóle wszystko jest trudne... (2016-05-03 00:06)
JOPEK1971JOPEK1971
+1
Nie przesadzajmy z tą ostrożnością, po prostu tych dużych jest mało. (2016-05-07 09:19)
barrakuda81barrakuda81
0
To już wolę argument że są ostrożne:-) Może masz rację bo kiedyś one brały a teraz to same małe karaluchy.... (2016-05-07 12:00)
pawelka85pawelka85
+1
pięknie piszesz, specjalnie założyłem konto aby dać komentarz. (2016-05-10 12:53)
barrakuda81barrakuda81
0
Dzięki. (2016-05-10 20:19)

skomentuj ten artykuł