Mija czerwiec

/ 5 komentarzy / 3 zdjęć


No I jednak mnie ruszyło...Praktycznie od początku cerwca nosiłem się z zamiarem opisania czegoś na blogu no ale jakoś wciąż brak weny.
W końcu wypadów niewiele jak i sił i czasu na nie zbyt mało to jednak coś w sumie za każdym razem było , coś co zasługuje choćby na małą wzmiankę, więc mnie w końcu naszło by ten czerwiec zebrać do kupy i opisać możliwie dokładnie tylko te fakty które zapewne na długo zostaną w mej pamięci oczywiście i te miłe i te mniej.
A więc do rzeczy ;
Czerwiec miał być takim moim małym rajem czyli szansą na kilkudniowy urlop + parę jednodniowych wypraw (dwu-godzinnych) ,niestety zgodnie z zasadą że jedynym pewnym planem jest fakt taki że na pewno z planu nic nie będzie no i urlop szlag trafił czyli trza liczyć na cud, kumpli i sprzyjające warunki.
Nadarzyła się okazja - 6-ty czerwca dzwoni kumpel z planem na noc w sobotę więc bez zastanowienia gadam ;wpadnij rano do mnie NIESTETY do roboty, dogadamy sprawę no i wieczorem wypad.
Sobotni ranek wita miłą aurą ,temperatura i ciśnienie ok więc nastawiony pozytywnie wychodzę do roboty z nadzieją że te cztery godzinki szybko zlęcą no a potem w końcu upragniona nocka po wielu latach przerwy z "nockowaniem"
Niestety problemy stawiające cały plan pod znakiem zapytania nie dały na siebie długo czekać...gdzieś przed dziewiątą tel. od Hindusa (tow.wyprawy) z wiadomością że jest właśnie pod wędkarskim i pytaniem co ewentualnie dokupiić-parę słów co i jakie no i niebawem miał wpaść do mnie.
Niestety zamiast tego telefon że zablokowało mu hamulec .Poradziłem by powoli,z przerwami dotarł do mnie no i po godzinie z lekko kopcącym przodem dojechał .
Naprawa trwała kilka godzin ale reanimacja się powiodła przypłacona jednak kilkugodzinnym opóżnieniem.
Na miejscu byliśmy po 18-tej i o dziwo nawet znależliśmy w miarę szybko miejscówkę na dwie osoby- na oko fajną do momentu aż wlazłem do wody bo w końcu pierwszy raz w sezonie warto potaplać sie w jeziorze i wybadać co i jak a dno wyglądało tak ;pierwsze 20m to max pół metra wody i piach,potem nieco głębiej (70) i muł z dodatkiem zielska,dalej spad o jakieś
następne pół ale czyściej i dalej już tylko płasko .
Wróciłem wpław,zdałem relacje no i kije poszły do wody - każdy dwie gruntówki "po jednej na sandacza i białoryb z nadzieją że jak mętnooki zawiedzie to przynajmniej leszcz nie da przysnąć.
Na zmianę z Kolegą penetrowaliśmy pobliskie chaszcze w celu zdobycia chrustu na symboliczną fojerkę co w miarę sprawnie nam poszło i sporo czasu przed zachodem było wszystko ogarnięte no i tu kumpel mnie zaskoczył bo dał mi PIWO - celowo z D.litery bo nie byle jakie ale swojskie-krystalicznie czyste ,lekko czerwone i gorzkie z pianką (kije już dobrą godzinkę w wodzie) ,powiedziałem tylko : REWELACJA ...
Słońce zaszło ,sprawdziliśmy zestawy nieruszone, ja zająłem się ogniem a kumpel udał się za "potrzebą" jak stwierdził wpierw :-) a dokładnie jak się po chwili okazało to do pobliskiego baru po ciemne karmi dla siebie (kierowca) i parę kartofelków dla nas.
Kartofelki okazały się dodatkiem do następnej niespodzianki ale ta dopiero po kolejnej korekcie zestawów gdy kumpel poprosił bym skołował dwa patyczki na wuszt bo wie że ja w lesie czuje się jak w domu no i mój kozik jest niezawodny.
Przyniosłem patyczki-a Hindus szykuje wędlinę w sobie tylko wiadomy sposób gdy wtem ???
pi pi pi - jego sygnalizator z "białołówki się odezwał" a u mnie na podobnym zestawie zauważyłem delikatny ruch "pingla"lecz też jednorazowy.
Odczekaliśmy kilka minut i postanowiliśmy sprawdzić zestawy które okazały się praktycznie nienaruszone tu dodam że ja miałem "pingiel" a na "sandaczówce"styropian a jako oświetlenie świeczkę a Kumpel elektronikę no i co też zauważyłem sąsiedzi mieli zestawy wywożone na ponad 100 metrów i też echo.
No nic,zestawy przerzucone a my przy ogniu z kartofelkami,kiełbaski na kiju no i tu właśnie ten drugi Szok bo to znów Swojskie dzieło Kolegi.
Siedzimy ,smażymy i rozważamy gdzie błąd że nawet leszczyk, w końcu wszystkie chyba pewne przynęty były już w wodzie bo łowiliśmy naprzemiennie by się nie powtarzać a na sandacza mieliśmy ok 7cm płotki czyli pewniaki ,choćby na okonia (ja nadal mam to niedopite piwko bo aż żal że by się skończy)no i tak debatując doszliśmy do wniosku że to po prostu nie ten dzień i nie to miejsce bo jakiś karygodnych błędów raczej nikt nie popełnił.
Nastała cisza cisza,kumpel otwarł bagażąnik,coś wyniósł do ogniska i zaskoczył kolejny raz czyli kolejne Swojskie PIWKO tym razem złociste i kanapki ze SWOJSKIM tatarem do reszty uczty.
Pełny wypas ;pogoda marzenie ,niebo gwiazdziste nawet "podwójna "w dyszlu wielkiego wozu widoczna gołym okiem,jedzonko warte Królewskiej kolacji na polowaniu i Dwoje kumpli którzy pogadali sobie także o wielu innych sprawach no a ryby ??? Może też właśnie wtedy miały promocję.

P.S. Na sam koniec miałem branie na płotkę -niestety puścił jednak ślady po kłach a dokładnie ich rozstaw świadczył o tym że to nie był byle kto a pan tej wody z przesłaniem
;Czekam na kolejną partię tej rozgrywki

CDN.

 


4.8
Oceń
(30 głosów)

 

Mija czerwiec - opinie i komentarze

pompipspompips
+1
Swojskie piwko i swojskie wyroby szkoda ze jeszcze swojskiego sznapsa nie było. Gratulować udanej wyprawy i wspaniałego kompana. Mi zdarza się tez coś samemu wyprodukować wędlinkę piwka nie ale wędlinkę tak. (2014-06-26 08:27)
rysiek38rysiek38
+1
Tu muszę uderzyć się w piersi bo nie napisałem nawet gdzie to wszystko miało miejsce więc prostuje - zbiornik Przeczyce (dlatego zdziwiło mnie wolne miejsce i nadzieja w razie czego na leszcza) (2014-06-27 21:40)
marek-debickimarek-debicki
+1
Każda nocna wyprawa z Przyjacielem ma swój urok. Ileż to takich pięknych nocek zleciało jak z bicza strzelił. Magia nocy, magia ogniska, jednym słowem niepowtarzalne klimaty. Pozdrawiam i *****pozostawiam. (2014-06-29 09:47)
rysiek38rysiek38
+1
Tak Marku, nie te ryby a klimat i nastrój są podstawą sukcesu wyprawy a rybka i to konkretna jest jak wisieńka na torcie na którą nie powiem poluję :-) (2014-06-29 10:09)
Piotr 100574Piotr 100574
0
no ja za parę dni sobie posiedzę z kolegami nad wodą i na pewno będzie jakieś grillowanie bo nazwa naszej paczki tego wymaga ,Kill&grill he he ***** (2015-07-04 14:23)

skomentuj ten artykuł