Królestwo lina i karasia

/ 3 komentarzy / 3 zdjęć


Po niedzielnym niespodziewanym spotkaniu z Józkiem cały czas chodził mi po głowie wspólny wypad po latach. Kuliązaniu haka itp. więc ciche marzenie że się zgodzi na niedzielny wspólny wypad...zadzwoniłem !no i odpowiedż jak najbardziej pozytywna,mało tego ,Józek poświęcił się i przez dwa dni delikatnie podnęcał miejscówkę według moich wskazań (ot taki sobie spacerek na rowerku)..niedzielny poranek leje, w południe wieje i leje,telefon do Hajnela i krótki tekst z jego strony - odpuszczam.

ja z Józiem wstępnie umówieni na siedemnastą jesteśmy w kontakcie ale wypad z powodu pogody nadal pod pytajnikiem (w końcu to ma być relaks po latach a nie sport ekstremalny) jednak po 18-tej niebo się przetarło i decyzja JEDZIEMY !!! Na miejscu pierwsze co to trochę podnęciłem, potem pomogłem koledze w montażu zestawów i po paru minutach dwie gruntówki i spławikówki są w wodzie. pierwsze branie ma Józek na spławik którego owocem jest dorodny linek,niby nic szczególnego jakby nie fakt że tylko mi na przestrzeni kilkunastu lat udało się tam dopaść profesorka (karasie zawsze były szybsze) Chwilkę potem ja mam branie na grunt ale pudło niestety,w miedzy czasie na drgającą kumpel zalicza pięknego karasia a ja nadal po kolejnym braniu na spławik pusty :-) założyłem kolejny raz przynętę koledze i kombinuję co u mnie nie tak bo częstotliwość brań wynosiła jeden do trzech :zestawy bliżniacze,przynęty te same (skórka kartofelek,kukurydza)-zakładane przezemnie (czyli na smród papierosowy winy zwalić nie można) a jednak coś nie gra , co prawda Juzio łowił troszkę bliżej ziela ale jego drugi kijek był w jeszcze niby gorszym miejscu niż moje.

Na ten kij właśnie zaliczył drugiego tego dnia profesorka choć i ja miałem swoje chwile radości bo zaliczyłem złociaka, niewielkjego co prawda ale tak ubarwionego jak nigdy.

Finał był taki-8;2 przez niecałe trzy godzinki i niesamowita radość kumpla (przez około 25-ciu lat nie dopadł tam lina)...a może królowie tej wody postanowili mu właśnie tak wynagrodzić czteroletnią przerwę :-)))

P.S. tu wiadomość do zwolenników C&R - wszystko wróciło do wody choć na linka leciała ślinka :-)

 


4.8
Oceń
(16 głosów)

 

Królestwo lina i karasia - opinie i komentarze

rysiek38rysiek38
+2
Nie wiem czemu mój tekst na stronce głównej jest nie kompletny ale miałbyć taki i taki zamieściłem !!!!!!! Po niedzielnym niespodziewanym spotkaniu z Józkiem cały czas chodził mi po glowie wspólny wypad po latach.Kulminacja nastąpiła w piątkowy wieczór,Józiol co prawda z defektem łapki ale zawsze mogę mu pomóc w zawiązaniu haka itp. więc ciche marzenie że się zgodzi na niedzielny wspólny wypad...zadzwoniłem !no i odpowiedż jak najbardziej pozytywna,mało tego ,Józek poświęcił się i przez dwa dni delikatnie podnęcał miejscówkę według moich wskazań (ot taki sobie spacerek na rowerku)..niedzielny poranek leje, w południe wieje i leje,telefon do Hajnela i krótki tekst z jego strony - odpuszczam. ja z Józiem wstępnie umówieni na siedemnastą jesteśmy w kontakcie ale wypad z powodu pogody nadal pod pytajnikiem (w końcu to ma być relaks po latach a nie sport ekstremalny) jednak po 18-tej niebo się przetarło i decyzja JEDZIEMY !!! Na miejscu pierwsze co to trochę podnęciłem, potem pomogłem koledze w montażu zestawów i po paru minutach dwie gruntówki i spławikówki są w wodzie. pierwsze branie ma Józek na spławik którego owocem jest dorodny linek,niby nic szczególnego jakby nie fakt że tylko mi na przestrzeni kilkunastu lat udało się tam dopaść profesorka (karasie zawsze były szybsze) Chwilkę potem ja mam branie na grunt ale pudło niestety,w miedzy czasie na drgającą kumpel zalicza pięknego karasia a ja nadal po kolejnym braniu na spławik pusty :-) założyłem kolejny raz przynętę koledze i kombinuję co u mnie nie tak bo częstotliwość brań wynosiła jeden do trzech :zestawy bliżniacze,przynęty te same (skórka kartofelek,kukurydza)-zakładane przezemnie (czyli na smród papierosowy winy zwalić nie można) a jednak coś nie gra , co prawda Juzio łowił troszkę bliżej ziela ale jego drugi kijek był w jeszcze niby gorszym miejscu niż moje. Na ten kij właśnie zaliczył drugiego tego dnia profesorka choć i ja miałem swoje chwile radości bo zaliczyłem złociaka, niewielkjjego co prawda ale tak ubarwionego jak nigdy. Finał był taki-8;2 przez niecałe trzy godzinki i niesamowita radość kumpla (przez około 25-ciu lat nie dopadł tam lina)...a może królowie tej wody postanowili mu właśnie tak wynagrodzić czteroletnią przerwę :-))) (2015-06-23 18:39)
Artur z KetrzynaArtur z Ketrzyna
+2
edytuj i popraw... (2015-06-23 20:02)
rysiek38rysiek38
+2
Tak drogi Arturze ale jak ruszysz cokolwiek co zostało opublikowane na głównej stronce to automatycznie zniknie (chodzi o poprawki czy dodanie foty).dzięki za koment :-) (2015-06-23 22:13)

skomentuj ten artykuł