Karpie na Szachtach w pełnię niebieskiego księżyca

/ 5 komentarzy / 30 zdjęć


Szachty w pełnię niebieskiego księżyca

Za nami kolejny, gdyż już trzeci z kolei weekend, który spędziliśmy na Szachtach na wędkowaniu. Podczas tego wypadu próbowaliśmy przechytrzyć wąsatego drapieżnika, ale równolegle przetestować nowe warianty karpiowych zanęt i przynęt.

Z piątku na sobotę zapowiadała się szczególna noc, w postaci trzynastej pełni księżyca, obdarzonej niezwykłym zjawiskiem. Podczas drugiej w tym miesiącu pełni, księżyc miał przybrać magiczny niebieski kolor. Podczas takiej pełni zwanej „Pełnią niebieskiego księżyca” dochodzi zazwyczaj wg materiałów źródłowych, do wzmocnienia naszych sił psychicznych i duchowych, a także uwolnienia energii zebranej podczas przybierania księżyca. Pytanie tylko czy podobnie będą odczuwać to ryby? Jak to wypadło w praktyce, o tym za chwilę.

Przygotowania

Przy kolejnym wypadzie realizowanym w przeciągu jednego miesiąca, na trzecią z kolei dwudobówkę, „fura” wyposażenia została załadowana do auta wprost po mistrzowsku. Aby dojść do takiej perfekcji wykorzystany został dosłownie każdy zakamarek w aucie. W przestrzenie pod siedzeniami można umieścić np. niezwykle praktyczne jednorazowe grille i butelki z pitną wodą. Na spodnią część bagażnika zazwyczaj lokuje się ciężkie pokrowce z namiotami, fotelikami wędkarskimi, podbierakami oraz wiaderka zanętowe i pojemniki z wodą. Zasada w takie spiekoty jest prosta. Oprócz mineralnej wody do picia zabieramy z sobą wodę w pojemnikach, w przeliczeniu minimum 10 litrów na osobę. Wodę to przeznaczymy na gotowanie herbaty, różnych zupek błyskawicznych, a także mycie. Wszelkie zakamarki wypychamy przedmiotami miękkimi, takimi jak śpiwory, maty i zapasowe zestawy ubraniowe. Dopiero na sam wierzch można ułożyć bezcenne pokrowce z naszymi wędkami.

Rozpoznawanie łowiska

Przyjeżdża się niby na to samo łowisko, ale na inne stanowisko i wystarczy kilka minut aby stwierdzić, że mamy do czynienia ze zgoła odmiennymi warunkami do wędkowania. Za każdym razem łowisko wymaga więc indywidualnego podejścia. W tym konkretnym przypadku, tuż od brzegu za pasem trzcinowisk brzeg pionowo opada do głębokości 1,5m. Czysta woda aż kusi do postawienia tam nogi w celu ochłodzenia ciała. Taki ruch należy jednak wykonywać ostrożnie, gdyż dno jest niezwykle miękkie, śliskie i jednocześnie wciągające. Stopa postawiona w takim miejscu momentalnie ześlizguje się na głębinę, nogi zaplątują się w roślinność i ….? Takie są niestety glinianki.

Obserwacja strefy przybrzeżnej i jednocześnie doświadczenia nabyte podczas poprzednich wypadów dają nam obraz tego, jak w tym gliniastym podłożu będzie zachowywał się nasz ciężarek i cały zestaw?

Sposoby rozpoznania łowiska należy dostosować do posiadanych sił i środków. Poczynając od obserwacji wzrokowej, poprzez sprawdzanie zestawem, kończąc na sondowaniu. Nam w odległości około 20m od brzegu sonda pokazała około dwumetrowej głębokości rów. Aby było ciekawej, została jednocześnie stwierdzona ujna roślinność porastająca gliniaste dno, nad którą w toni pojawiały się raz po raz większe ryby! Taki obraz dała sonda!

Natomiast w odległości dobrego wyrzutu wędką karpiową z ciężarkiem 60-80g, na gliniastym wypłyceniu, zlokalizowaliśmy pas rzadkiego, ale jakże obiecującego oczeretu jeziornego. Dwa ciemne punkty zlokalizowane pomiędzy roślinnością mogą świadczyć o pozostałościach pali jakiegoś pomostu. Powinniśmy pamiętać o tym, że jak są oczerety, to na ich gałązkach będą ślimaki, larwy, owady, a więc i pewne pożywienie dla ryb spokojnego żeru. Jakże więc nie spróbować położyć tam drugiego zestawu karpiowego?

Przygotowanie i położenie zestawów.

Chcąc skutecznie wędkować na nieznanym łowisku, wypada poświecić odrobinę czasu na dokładniejsze ocenienie sytuacji związanej z doborem nie tylko przynęty, ale także wagi ciężarka i długości przyponu. W tym przypadku można z powodzeniem zastosować sposób nazwany przeze mnie testem włóczki. Po złożeniu zestawu, przed wyborem i zapięciem przyponu, przyczepiamy do agrafki lub innego łącznika kilkudziesięciu centymetrowy odcinek białej włóczki (rys.1).

Wykonujemy rzut w rejon naszego przyszłego łowiska i ustawiamy zestaw jak do wędkowania. Pozostawiając zestaw w łowisku, odczekujemy kilkadziesiąt sekund. Na naszej włóczce miedzy zasie osiądą wszelkiego rodzaju osady denne. Wysokość mocnego zabrudzenia włóczki da nam tym samym informację, o głębokości zanurzenia ciężarka w dnie i wskaże nam, jakiej długości przypon powinniśmy zastosować.

Jaki zestaw przygotować na tą ewentualność? Po zakończeniu prób decyduję się na kulki pop-up orzech tygrysi i scopex. Do worków PVA wsypuję 8mm pellet orzech tygrysi i do drugiego carp food 365 pellet Solara.

Zestaw sumowy.  Mając na uwadze wnioski z poprzednich wypadów i fakt podchodzenia suma pod brzeg postanowiłem tym razem szukać szczęścia bliżej brzegu mocniejszym zestawem. W tym celu z aprawioną suszoną krwią wątróbkę drobiową, wraz z podpiętą dla uatrakcyjnienia przynęty rosówką, umieściłem solidnym haku i przyponie wykonanym z linki sumowej firmy Rhino Black Cat Wzorowałem się na systemie Chod Ring

Pełnia niebieskiego księżyca-brania

W końcu po położeniu zestawów i urządzeniu wędkarskiego biwaku przyszedł najwyższy czas przygotować się do przyjęcia „Pełni niebieskiego księżyca”. Zaciekawienie tym zjawiskiem, jakoby z urzędu, wymusiło dokładniejsze przyjrzenie się prognozie pogody. Po długotrwałej falki upałów aż ciężko było uwierzyć, że z piątku na sobotę będzie ZIMNO! Profilaktycznie zabrałem jednak ocieplacze, porządny polar i dodatkowo przeciwwiatrową kurtkę. Przewidując zawczasu skutki
dużego spadku temperatury, a tym samym duże prawdopodobieństwo mgieł i powstania rosy, należało podjąć działania w celu zabezpieczenia żywności i wyposażenia. Tym samym sprzęt pozostający poza namiotem lub samochodem, należy bezwzględnie zabezpieczyć przykrywając go zwykłymi foliami lub plandekami.

Siedząc w fotelach zaczęliśmy podziwiać zachodzące słońce, notując jednocześnie podejście z kierunku zachodniego nowego frontu atmosferycznego (fot.21). Jak tylko słonko schowało się za horyzontem tafla wody się uspokoiła, ale jednocześnie niebo i woda przyjęły kolor intensywnego błękitu Po chwili zapaliły się neony i reklamy pobliskiego centrum handlowego i nastąpiła tak oczekiwana chwila wytchnienia po upalnym dniu.

Po chwili z kierunku południowo-wschodniego, początkowo jakby nieśmiało chowając się za chmurami, zaczął wyłaniać się owal księżyca. Raz chmury, raz księżyc i tak na zmianę, aż w końcu z tego podglądania wytrącił nas przenikliwy chłód. Śledziłem tego „łysego” w trzynastej pełni starając się uchwycić każdą najdrobniejszą zmianę w jego wyglądzie. Moim starutkim Nikonem nie udało się uchwycić w pełni niebieskiej tarczy księżyca, a jedynie niebieską poświatę. Podziwiając to niezwykłe zjawisko, nawet się nie obejrzałem, jak na zegarku pojawiła się pierwsza godzina. Trochę wychłodzony, trochę zmęczony całym dniem schodzę na krótki odpoczynek do namiotu.

Przychodzi godzina 2.00, hasło ryba, i po chwili drugie hasło zeszła. Jak się okazało, branie nastąpiło na kulkę o zapachu orzech tygrysi, z okolicy oczeretu jeziornego. Tym& samy z miejsca do którego jako zanętę położono pellet o tym samym zapachu z domieszką wyrobionego ciasta z mixem 4 Soussess.

Ponownie alarm Kolegi wyrywa mnie z namiotu o godzinie 3.00. Walka w ciemności dała wiele emocji i wszystko szło jak z płatka do momentu, kiedy to piękna ryba w końcowej fazie holu zaplątała się w drugi zestaw. W pewnym momencie nie można było podnieść ryby, ani dać jej trochę luzu. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że ten drugi zestaw uwiązł w przepastnym rogatku glinianek, uniemożliwiając podniesienie pięknego okazu.

Po porannej analizie oceniłem, że musiałem popełnić jakiś błąd w montażu zestawu końcowego, gdyż po zacięciu został zerwany przypon. Błąd jest na tyle poważny, gdyż bliźniacze branie które kwitowałem osobiście o godzinie 07.00 kończy się takim samym niepowodzeniem.

Przyszedł ranek

Przyszedł ranek, a wraz z nim, jakże przypominająca jesienną, sceneria wędkowania. W ten letni
poranek okalała nas gęsta mgła, ścieląca się po tafli wody, oblepiająca gęsto kropelkami rosy każdą roślinę i napotkane przedmioty. Takim to pięknym widowiskiem wita nas kolejny dzień.

Więcej brań na swoje zestawy nie odnotowałem, natomiast Kolega wykazał się mistrzostwem i udowodnił, że w każdych warunkach potrafi solidnie powalczyć. Jednym słowem ma po prostu wędkarskiego nosa.

Ryby rybami, ale tego dnia zauroczyły nas także inne zjawiska, okresowo wywoływane przez inne gatunki jak ryby! Niby nic, ale stado jeżyków, które większą część czasu spędza na łowiectwie w locie, zagościło na naszym łowisku. Z początku o to zachowanie posądzałem jaskółki. Z czasem jednak przyjrzawszy się sposobom ich polowania, a zwłaszcza grupowego ataku na owady, szybko zmieniłem zdanie.

Sposób na Szachtowe karpie

Wędkowanie z brzegu jak i sam hol ryby, zwłaszcza w warunkach nocnych daje wiele emocji. Każda podniesienia ryba jest z kolei powodem do dużej satysfakcji i potwierdzeniem umiejętności wędkarza. Jednak jak potwierdzają to ostatnie przypadki, na trudnym łowisku sporo ryby się traci, w wyniku zaplątania się o różnego rodzaju przeszkody, w tym przypadku zwały bujnej roślinności podwodnej. Dlatego też rozsądną alternatywą wydaje się wykorzystanie łódki. Można takową na
Szachtach wypożyczyć. Wysoką skuteczność zaprezentowali Koledzy wędkujący dwa stanowiska obok. Zaraz po zacięciu, wskakiwali do łódki i dopływając w rejon łowiska skracali do minimum hol ryby. Unikali tym samych nadmiernego wymęczenia ryby i jej utraty w podwodnej roślinności.

Opuszczamy Szachty pełni kolejnych doświadczeń i pozytywnych wrażeń Pogoda tym razem okazała się bardziej przyjazna jak dotychczas. Może powrócimy tu jeszcze przeżyć przygodę pod koniec lata.

 


4.5
Oceń
(19 głosów)

 

Karpie na Szachtach w pełnię niebieskiego księżyca - opinie i komentarze

Robson86Robson86
-1
kolejne pitolenie o dupie Maryny bez fotek ryb.. (2015-08-23 10:58)
Piotr 100574Piotr 100574
+2
komentarz na wiocha pl a nie na portal wędkarski (2015-08-23 15:47)
perwerperwer
-2
Co kilka dni wpis ,zero refleksji ...tak jak kolega napisał -kolejne pitolenie o dupie Marynie .Jedyne wnioski wyciągnięte po wpisie z przed paru dni ,to rozpoznanie łowiska. Za ten tasmowy wpis, zero punktu ,ale za rodzynki typu : Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że ten drugi zestaw uwiązł w przepastnym rogatku glinianek --brak skali ,bo to bezcenne. (2015-08-23 19:19)
pstrag222pstrag222
+1
Fajny wpis ciekawe łowisko posiadacie***** (2015-08-23 20:18)
marek-debickimarek-debicki
+1
Kolego prewer! Blogowanie, to także relacje, reportaże, a nawet zwykłe opisywanie swoich wypraw, które nie zawsze kończą się sukcesem w postaci złowionej ryby. W tym przypadku klasyfikacja materiału jest prosta. Dział. Wędkarstwo.Wiadomości. Relacje z wypraw! (2015-08-31 22:17)

skomentuj ten artykuł