Jesienny szczupak i spinning pełen niespodzianek

/ 8 komentarzy / 11 zdjęć


Spinning pełen niespodzianek
Dojeżdżamy nad zalew równo ze wschodem słońca. Szybkie rozłożenie sprzętu wykonujemy przy samochodzie i w niespełna pięć minut jesteśmy na brzegiem. Taktyka spinningowania zakładała wykorzystanie ripperów Dragona, poczynając od różnych kolorów z serii Lunatic, Demon, Mamba, Fatty i Mutant. Uwzględniając większą głębokość zbiornika od strony tamy, uzbrajam przynęty w główki o gramaturze do 17g, idąc w kierunku zachodnim, do znacznego wypłycenia, przechodzę do główek 8g. W zależności od głębokości i sposobu prowadzenia przynęty, czeka na nas na jesienny szczupak i sandacze.

Po wykonaniu pierwszych kilkudziesięciu rzutów i kilkukrotnej zmianie ripperów przemieszczam się na zmianę z Ryszardem w kierunku cypla, kiedy to poprzez rząd wysokich drzew i unoszącą się nad taflą zbiornika mgłą, przebija się silny strumień jasnego światła wschodzącego słońca. Efekt jest piorunujący tym bardziej, że znajdujemy się powyżej doliny Warty, z kierunku której wschodzi słońce, na wysokości ponad dwadzieścia metrów. Można by odnieść w pierwszej chwili wrażenie, jakoby słońce wyłaniało się spod spokojnej tafli zalewu. Na chwilę odłożyłem spinning i podziwiałem z otwartą buzią te piękne widoki. Po chwili szybko wschodzące słońce podniosło się na wysokość koron starych drzew i strzeliło w niebo pełnią swojego światła. Moment ten spowodował, że dotychczas ukryte wśród traw i przybrzeżnej roślinności kropelki rosy, rozbłysły pełną paletą srebrnych barw. Na tym nie koniec niespodzianek. Otóż na bezchmurnym i blado błękitnym niebie, ukazała się misterna mozaika, będąca połączeniem kulistego blasku słońca i biegnących w różnych kierunkach smug kondensacyjnych powietrza, wskazujących trasy przelotów rejsowych samolotów. Otrząsnąwszy się z pierwszego wrażenia, wróciłem myślami do wędkowania i przystąpiłem do spinningowania. Prowadząc dużego Demona skokami, w pewnym momencie czuję płynne przytrzymanie zestawu. Zacinam, a następnie wykonuję szybkie pompowanie, podczas którego opór nie słabnie, ale na rybę mi to nie wygląda. Po krótkiej chwili na brzegu ląduje zestaw z 30g koszyczkiem zanętowym i kilkunastoma metrami żyłki. Niespodzianka numer jeden. Przybrzeżna strefa zalewu jest niezwykle atrakcyjna wędkarsko. W większości brzeg porasta cienka linia oczeretów. Natomiast kilkunastometrowy przybrzeżny pas, porastają z różnym natężeniem grążele. Można więc prowadzić przynętę w nielicznych przerwach, wyznaczających stanowiska spławikowców, a także gdzie niegdzie pomiędzy rzadziej rosnącymi kapelonami. Na jednym ze stanowisk, niedaleko od brzegu porośniętego trzciną, widzę wąski na niespełna metr pas wody. Zakładam 12cm Lunatica na 8g główce, wykonuję rzut i prowadzę przynętę w połowie wody. Pierwsze kurs, echo, drugi echo, za trzecim dosłownie spod ostatnich liści grążela następuje strzał. Jesienny Szczupak niespełna czterdziestka, chwyta jedynie za ogon rippera, szarpie nim kilka razy i po chwili wykonując młynek chowa się w gęstwinie roślinności. Tyle go widziałem, ale za to spinningowe morale zdecydowanie mi się podniosło. Takim to sposobem po dwóch godzinach czesania wody różnymi sposobami dotarłem do zachodniej zatoki. U jej początku znajduje się wyjątkowe stanowisko, kształtem wielkiej gruszki wrzynające się tym razem w grążelowy dywan. Co chwilę notowałem uderzenia drapieżnika wśród gęstej roślinności, niestety poza zasięgiem i możliwościami moich rzutów. Pół godziny kombinacji na skraju roślinności i nie udało mi się skusić żadnego zębatego, ani chociażby jakiegoś pasiaka. Obszedłem zatokę szukając chociażby małej szczeliny na oddanie rzutu i tak dotarłem do miejsca, w którym brzeg jest porośnięty gęstą i wysoką trzciną. Zakładam żółtego Fatty z czarnymi oczkami i czerwonym elementem w spodzie przedniej części przynęty. Po oddaniu rzutu na skraj kapelonów, czekam aż przynęta opadnie na dno. Lekko podbijam zestaw i zestaw notuje podwójne szarpnięcie. 

W końcu coś dopadłem. Drapieżnik dzielnie walczy lawirując wśród grążeli i po chwili oceniwszy, że nie jest okazem, lądowaniem wyprowadzam szczupaczka na brzeg. Miałem szczęście, gdyż dosłownie przed chwilą, na tym stanowisku Ryszard zerwał swojego ulubionego twistera. Szybka fotka drapieżnika, który dotknąwszy lustra wody żwawo czmycha w podwodne zielsko.
Za kolejnym rzutem, zapinam jakąś zawadę. Każde kolejne podciągnięcie zestawu powoduje poruszenie linii kapelonów. Po kolejnym podciągnięciu ukazuje się zerwana przynęta Ryszarda, zawieszona na żyłce przypominającej linkę do prania. Moja fluorescencyjna Maxima 0,23mm, nawinięta na kołowrotek JAXON Monolith XTF 200 jest u granic wytrzymałości. W końcu odzyskałem przynętę i powoli przystąpiłem do ściągania zaczepionej linki. Najwyraźniej duża ryba musiała komuś porwać zestaw, który zaplątał się solidnie o gęste i mocno trzymające się jeszcze podłoża kapelony. Linka od prawej strony w końcu zaczęła się luzować, w ten sposób odzyskiwałem metr po metrze. W pewnym momencie coś na końcu linki szarpnęło i po chwili nie miałem żadnej wątpliwości, że podciągam jakieś wielkie rybsko. Kolejny metr wybrany i nagle w wolnym od roślinności oczku ukazuje się grzbiet karpiska. Karpisko królewskie na końcu zestawu, według wstępnego szacunku ma 6-7kg wagi, jak nie więcej. Krzyczę z całych sił do Ryszarda – podbierak! Jednocześnie przez głowę przelatują mi różne myśli, co zrobić z kłębowiskiem odzyskanej żyłki, jak karp z całą mocą odbije od brzegu. Żyłkę trzymam przecież gołymi rękoma, więc najprawdopodobniej będzie masakra. Ryba pomimo sporych rozmiarów okazuje się być mocno wymęczona i w momencie jak dobiega Kolega, mam ją już przy brzegu. Pierwsza próba podłożenia podbieraka i następuje krótki odjazd. Dobrze, że nie mam najdelikatniejszej skóry na dłoniach, gdyż mogło by zaboleć. Druga próba podłożenia podbieraka i kiedy wydawało się, że karp jest już w sieci, w momencie zamykania kosza podbieraka wykonuje ostatni młynek omijając ramę siatki. W pierwszej chwili następuje wielka konsternacja i chyba pada kilka niecenzuralnych słów. Ochłonąwszy z pierwszych emocji, stwierdziliśmy jednak, że dobrze się stało, gdyż karpie powyżej 5kg muszą być i tak wypuszczone na tym łowisku z powrotem do wody. Zaoszczędziliśmy tym samym rybie dodatkowego stresu. Ponadto dostała już i tak solidnie w kość, wisząc nie wiadomo jak długo na zestawie, zaplatana w gęstwinie kapelonów. Na wyplątywaniu pozostałej żyłki stanowiącej solidną zawadę wzdłuż granicy kapelonów i otwartej wody, straciliśmy dobre dwadzieścia minut. Idąc jak po nitce do kłębka, wyrywając dosłownie żyłkę z roślinności, dotarliśmy wzdłuż brzegu do miejsca, w którym na brzegu ustawione były podpórki! Po chwili ciągnąc za żyłkę podnieśliśmy utopione w jeziorze wędzisko! Od brzegu zalewu dosłownie dwadzieścia, trzydzieści metrów znajdują się wille nowego osiedla. Wszystko więc było jasne. Położyliśmy wędzisko na podpórki i wykonałem telefon do Zastępcy Prezesa koła, które gospodaruje na tej wodzie. Kolega po krótkiej rozmowie potwierdził nasze przypuszczenia odnośnie pseudowędkarza, wykonaliśmy więc zdjęcia sprzętu i przystąpiliśmy do ponownego spinningowania.
W związku z tym, że słonko zaczęło mocno przegrzewać, postanowiłem zmienić stanowisko i udałem się pod wysokie drzewa, dające schronienie przed promieniami słońca. Założyłem ciężką główkę, podpiąłem nowego rippera i przystąpiłem do penetracji oczek w pobliskich kapelonach. Podczas jednego z holi prowadzonego w połowie wody, zahaczam o łodygę. Uwalniam po chwili zestaw, jednak czuję dziwny opór i zestaw prowadzi się zygzakami poza moją kontrolą. Cóż za niespodzianka mnie czeka tym razem? Czegoś takiego nie mogłem się spodziewać. Otóż szczeżuja zacisnęła muszlę na agrafce przyponu i nie zamierzała jej puścić. Pochwaliłem się swoją zdobyczą Koledze, delikatnie uwolniłem zestaw zwracając swojej nietypowej zdobyczy wolność.


Ostatnie pół godziny wędkowania spędziłem na próbach z wykorzystaniem kilku wirówek Mepps, jednak rybki zdawały się być kompletnie rozleniwione słoneczną pogodą i nie chciały współpracować.
Wracając do domu wskoczyliśmy jeszcze do lasu, na sztandarową modrzewiową miejscówkę, wynagradzając sobie wypad dorodnymi maślaczkami, z których został przyrządzony smakowity grzybowy sosik.
Takim to miłym akcentem zakończyliśmy spinning pełen niespodzianek.

 


5
Oceń
(23 głosów)

 

Jesienny szczupak i spinning pełen niespodzianek - opinie i komentarze

troctroc
+1
Pogoda dopisała, gorzej z wynikami ale to już chyba norma podczas naszych ostatnich wyjazdów. Osobne pozdrowienia dla agresywnego jegomościa- wlaściciela zestawu- samołówki który podnieśliśmy, pojawił się dobrą godzinę po fakcie..... Pozdrawiam za *****. (2014-10-09 12:18)
janglazik1947janglazik1947
0
Jak fajnie być nad wodą i podziwiać uroki naszej przyrody, a rybki no cóż i na nie też przyjdzie czas. (2014-10-09 12:29)
krisbeerkrisbeer
+1
No fajne wędkowanie, jak nie ,,czyjś'' karp, to ,,czyjaś'' wędka. W sumie to wyszła nawet udana wyprawa. pozdrawiam (2014-10-09 14:17)
78darekb78darekb
0
Przyjemnie sie czyta dla mnie 5 ***** (2014-10-09 14:18)
krisbeerkrisbeer
0
Nie wspomniałem jeszcze o przepięknych zdjęciach. A jeżeli chodzi o szczeżuje to na bugu gdzie byłem ostatnio łowi się je prawie na kilogramy (2014-10-09 14:19)
Pawel19777Pawel19777
0
Piekne zdjęcia (2014-10-09 17:55)
barrakuda81barrakuda81
0
Piękna ta jesień okiem obiektywu...Jednak ja czekam na tę prawdziwą, zimną i dżdżystą - wtedy też są cudne klimaty...i ryby oczywiście!*****.Pozdrawiam. (2014-10-10 09:39)
marek-debickimarek-debicki
0
Zygmuncie! Zdecydowanie masz rację i dobrze wesz, że żadna pogoda przed wędkarskim wypadem nas nie powstrzyma! Jak przedłożyłem żonie sprawy piękna jesieni, otrzymałem odpowiedź. Najpierw , Ja, później dzieci, następnie dopiero ryby. No i w tym momencie doszliśmy do konsensusu. Przyjąłem propozycję od żony, w następującej postaci! Zawieziesz mnie do Dzieci, pojedziesz sobie na rybki, odbierzesz mnie od Dzieci i zrobisz mi fajny prezent. Panowie frajda, stracę trochę kasy, ale co najmniej cztery godziny wolności. O prezencie muszę jednak poważnie pomyśleć!!! Pozdrawiam i do usłyszenia. (2014-10-10 21:37)

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości