Było ostro

/ 12 komentarzy / 13 zdjęć


Było ostro!
Wnioski z rozpoznania pogody przed niedzielnym wypadem w połowie listopada nie rokowały oszałamiających wyników wędkarskich, pomimo zaznaczonych trzech rybek, na cztery możliwe, w kalendarzu brań. Na dodatek sama data tzn. trzynastego listopada i pełnia księżyca. Och nie, to nie przelewki, jest źle, ale miejmy nadzieję, że nie beznadziejnie. Z takim też optymistycznym podejściem do sprawy stawiamy się skoro świt nad jeziorem.
Zgodnie z planem opracowanym precyzyjnie podczas minionego tygodnia, najpierw odpalamy kuchenkę gazową. Do naczynia idzie polska surowa delikatesowa i po kilkunastu minutach, po ciepłym śniadanku, z wysokim morale, jesteśmy gotowi podjąć kolejne wyzwanie. Wszystko poukładane jak przystało na rasowych spinningistów.
Przed wyjściem nad wodę podziwiamy szron, który pokrywa jeszcze zieloną trawę na polanie. Lustro wody spowija natomiast gęsta mgła, spychana umiarkowanym wiatrem w kierunku zachodnim. Dzień zapowiada się ciekawie. Ja postanawiam spinningować z katamaranu, natomiast Ryszard obchodzić będzie miejscówki spinningując z pomostów. W związku z ujemną temperaturą i dużą wilgotnością powietrza, a tym samym przenikliwym chłodem, umawiamy się co godzinkę lub jedną i pół, robić przerwy na jakieś ciepłe małe co nieco.
Pierwszą godzinę w zatoce spędziłem na poszukiwaniu ostatnio spotkanego szczupaka, obcinacza fluorocarbonowych przyponów. Bestia jednak nie dała się skusić. Spinning w dryfie w kierunku zachodnim i czesanie zachodniej zatoki też nie przynosi efektów. Utrzymująca się temperatura poniżej zera, o czym świadczą zamarzające przelotki, skłania mnie do spłynięcia na pierwsza przerwę. Podczas przerwy Ryszard serwuje fantastyczny rosołek wołowy, więc szybko zapominamy o przenikliwym chłodzie i po kilkunastu minutach jesteśmy w pełni gotowi do dalszego działania.
Postanawiam jeszcze raz spróbować szczęścia we wschodniej zatoce. Tym razem precyzyjnie kotwiczę na pograniczu wypłycenia od strony plaży z lewej i ostro schodzącego stoku z prawej. Jeżeli dotychczas nie skutkowały miękkie przynęty, to do akcji włączymy praktycznie pewniaka, obrotówkę meppsa Lusox2. Dodatkowe obciążenie Lusoxa ołowianą główką powoduje, że prowadzi się go całkiem inaczej jak standardowe wirówki. Każde zbliżenie szczytówki wędziska do powierzchni wody powoduje na dwumetrowej głębokości zaczepy o roślinność denną, która jeszcze nie obumarła. Znając ukształtowanie dna i jego głębokość prowadzę zestaw, co przy tej wirówce jest możliwe, z opadem. Dwa , trzy ruchy korbką i przerwa. Skrzydełko Lusoxa pracuje wręcz instrukcyjnie, nawet przy powolnym prowadzeniu, czy też podczas zatrzymania w pionie. Po jednym z kolejnych rzutów następuje dziwne, tępe przytrzymanie przynęty. Mikado Sensual Medium Spin wymaga solidnego, płynnego zacięcia. W odpowiedzi po zacięciu i chwilowym mocnym przytrzymaniu przynęty zawada ustępuje. Czegoś takiego dawno na kiju spinningowym nie prowadziłem. Obraz sytuacji zaciemnia trochę dryf katamaranu. Coś na końcu wędziska daje się lekko podpompować, aby po chwili zdecydowanie zejść na bok i w dół. Oby tylko nie zerwać!!! Przecież to pierwsze solidne branie po kilku godzinach biczowania wody. Nie zerwałem. Z mistrzowską wręcz precyzją doprowadziłem zdobycz do samej łodzi i podbieraka. Było ostro i jeszcze ostrzej kiedy pod powierzchnią wody ukazał się zamiast ryby jakiś dziwny przedmiot. Cóż to mi przypomina? Po wyjęciu zdobyczy na łódź wszystko okazało się jasne. Utopione przez roztargnionego wędkarza krzesełko wędkarskie, w malowniczy sposób obrośnięte wielce pożytecznymi małżami, racicznicą zmienną. Racicznica zmienna (Dreissena polymorpha) przybysz z rejonu Morza Kaspijskiego http://www.mp.umk.pl/?p=88.
Generalnie można i tak! Zdobycz dziwna, ale zawsze jest. Z góry już wiedziałem jak na to zareaguje mój Towarzysz wyprawy Ryszard. Zapewne kolejny tydzień, albo i więcej, będzie ze mnie darł przysłowiowego łacha.
Na dodatek spływając na kolejną przerwę, tym razem obiadową, podczas kotwiczenia łodzi tuż przy samym brzegu, spotkałem najwyraźniej porządnie „skacowanego” dzięcioła dużego. Przycupnął najpierw na grubym powalonym konarze klonu. Następnie zeskoczył na gałązkę sięgający lustra wody, zaczerpnął łapczywie parę łyków lodowatej wody i odleciał na pobliskie suche drzewo, aby w następnej chwili z sobie tak charakterystyczną zawziętością stukania przystąpić do szukania korników.
No dobrze, ale co z rybami? Te pozostały w wodzie. Tyle się dzisiaj wydarzyło, że całkowicie o nich zapomniałem. Może następnym razem.

 


3.9
Oceń
(37 głosów)

 

Było ostro - opinie i komentarze

stalk75stalk75
0
Mimo braku "rybnych" efektów, czytało się miło.
Ja z kolei swego czasu, po pasjonującym holu, wyciągnąłem z niewielkiej rzeczki świetnie pracującą w nurcie i na kiju... reklamówkę:(
(2011-11-14 12:11)
Adam01Adam01
0
Ciągneło sie życiówke–reklamówke. Ten 5kg kolos pełen był kamieni. Co tam robił? Tego nie wie nikt. Zle dobrego początki. Bez ryb ale z przeżyciem. ***** i pozdrawiam. (2011-11-14 15:52)
wiekla42wiekla42
0
Smutno ta nasza polana wygląda jesienią. A propos, następnym razem może stolik do kompletu byś tak drogi Marku wyciągnął. Ha,ha. ***** Pozdrawiam.
(2011-11-14 16:17)
dendrobenadendrobena
0
A przy okazji na nowy stolik postawił. Już sie chyba przegryzła.Pozdrawiam. (2011-11-14 17:02)
marek-debickimarek-debicki
0
Jeszcze jedna próba na innej wodzie dla ewentualnego podniesienia morale i ze stolikiem może w sobotę? (2011-11-14 17:33)
kostekmarkostekmar
+1
No, cóż i tak bywa. Czasami zdarzają się dziwne przyłowy, ale i pseudowędkarze i inni xli ludzie potrafią cisnąć do wody wszystkim czym popadnie. Mój najdziwniejszy przyłów to odtwarzacz Manta. Inne to czapeczki, spodnie, bluzy, buty itp. (2011-11-14 19:35)
troctroc
0
Kol. Marku- na stołeczki wędkarskie jest teraz okres ochronny- nie wiedziałeś?*****.
(2011-11-14 22:03)
troctroc
0
A stolik w sobotę- jestem ZA!!
(2011-11-14 22:19)
TomekooTomekoo
0
Ja na warcie wyciągłem po "braniu z opadu" opone 14 i woder z dziurą wielkości jabłka a szedł przy dnie jak sum he he he:)Pozdrawiam:)***** (2011-11-15 16:30)
gieniogienio
0
...a ile razy się nic nie wyciągnie. (2011-11-15 22:47)
pstrag222pstrag222
+1
Nie sama rybą żyje człowiek a raczej wędkarz :)
pzdr. pstrag222
a i zostawiam *****
(2011-12-12 11:24)
u?ytkownik70140u?ytkownik70140
-1
5 (2013-05-11 09:23)

skomentuj ten artykuł