Amurowa zasiadka koło Dortmundu

/ 4 komentarzy

Wędkarstwo niesamowita siła działająca na człowieka który już to spróbował goniąc za rekordową rybą nawet na koniec świata.W moim przypadku również tak jest oddał bym wszystko aby tylko tam być gdzie sobie wyznaczę cel.W tym przypadku również tak było dotarłem do niewielkiej miejscowości w niemczech niedaleko Dortmundu miejscowość mała ale dookoła same piekne wody pożwirowe no i bardzo rybne.Miejscowi wedkarze to z regóły poławiają pstrągi na to swoje spirolino którymi zarybia się prawie wszystkie akweny.Oni w połowach tej szlachetnej ryby po prostu się lubują.Metoda spirolino polega na wyrzuceniu przynety którą są larwy pszczoły na dużą odległość larwy te są dużo większe od białych robaków i jest to pstragowy przysmak dostepny w każdym sklepie wędkarskim w języku niemieckim to binen maden.Przypon o znacznej długości montuje się na przelotowym pływającym lub tonącym odpowiednio wyprofilowanym ala spławiku który z racji swojej wagi zezwala nam na bardzo dalekie rzuty i następnie lekko podciągając zestaw prowokować rybę – no ale to zmartwienie pstragarzy.Woda bardzo malowniczo położona pośród pól a od strony północnej pasma wysokich drzew topoli jak i świerków na łąkach okalajacych wodę można znależć piekne pieczarki natomiast w zagajniku dorodne kozaki a nawet prawdziwki.Od strony wschodniej natomiast wąski pas zieleni jakby nieduży cypel no i pomost z którego to bardzo często spiningują poławiacze pstrągów.Nas najbardziej interesuje strona połodniowo – zachodnia gdzie płycizna przechodzi w wodę głębszą aż do czterech metrów.Wraz z moim zięciem Piotrem zauważamy pewnego bardzo słonecznego dnia cienie na wodzie i dochodzimy do wspólnego wniosku że to nic innego tylko wygrzewające się amury.Stadko złożone z około dziesięciu osobników ale dwa a może trzy to olbrzymy bardzo majestatycznie poruszajace się wokół reszty stada.Stado to poruszało się zawsze w określonym rejonie niedaleko rosnącej tam moczarki kanadyjskiej czasami lekko wynużonej -do wedkowania teren bardzo ciężki nie ma po prostu możliwości położenia tam zestawów no ale zięciu twierdzi że coś wymyślimy.Kompletujemy przynetę to jest gotowana kukurydza w szybkowarze, kukurydza prażona aby w razie potrzeby lekko podnieść nasze zestawy no i kulki proteinowe smak truskawka zieciu dożucił jeszcze kukurydzę puszkową jak twierdzi z racji swojego słodkiego smaku bardzo przydatna aby zrobic jakieś kombinacje.Nadchodzi upragniony piątek wszystko spakowane w samochodzie i ruszamy pełni wiary i nadziei że wszystko potoczy się po naszej myśli.Pogoda sierpniowa jest ciepło wieje lekki południowy wiaterek tworząc na powierzchni wody zmarszczki.Wiatr powoduje że nie widać wygrzewajacych się ryb.Rozbijamy nasz obóz oczywiscie pod naszym ulubionym dębem i do dzieła- karmienie za pomocą procy kukurydzą i wspomnianą już truskawką w czasie gdy karmimy prowadzimy dyskusję jak tu postawić nasze zestawy,w koncu Piotr kładzie jeden zestaw niedaleko brzegu około dziesieciu metrów na spadzie w kierunku środka gdzie jest czysta łacha piaskowa a do okoła zielsko drugi zestaw prawie na środku okolice przebywania ryb.Moje zestawy kładę na spadzie w kierunku zachodnim w odległości około dwudziestu metrów od brzegu no i czekanie.Do końca dnia nic się nie dzieje podziwiamy tylko przyrodę jak i czasami jakiegoś poławiacza pstrągów ale również bez efektów.Nadchodzi noc bardzo ciepła lekki wiaterek ucichł człkowicie na wodzie zrobiła się tafla której to bardzo nie lubi Piotr twierdząc jak nie ma wiatru to nie ma brań.Siedząc pod parasolem i popijając sobie piwko w pewnym momencie rusza mój sygnalizator zacięcie i jest ryba na zestaw z gotowaną kukurydzą no i ziarkiem chrupka kukurydzianego -po chwili na macie ląduje ośmio kilogramowy amur pięknie wybarwiony szybka sesja zdjęciowa ponieważ amury nie znoszą długo przebywać bez wody no i na wolność do następnego spotkania.Piotr spogląda na zegarek jest godzina trzecia zakładam ponownie taki sam zestaw no i zarzucam.Znów czekanie jednak już po około godzinie mój zestaw znów rusza zacinam i jest Piotr podnosi podbierak i w tym momencie rusza również jego żyłka i zaczyna grać sygnalizator dwa brania prawie rownocześnie bywa i tak – po chwili męczarni wyciągamy oba dwa amury na matę mierzymy i ważymy mają równo po osiem i pół kilo Piotr twierdzi że to ten sam rocznik – po chwili ryby wracają już do wody.Nadchodzący kolejny dzień nie przynosi żadnych spodziewanych efektów w nocy Piotr łowi znowu ósemkę i karpia pełnołuskiego waga karpia wskazuje dziesięć kilo.Następna ostatnia już noc bez brań mija spokojnie dopiero o piątej rano ja łowię amura o wadze dziewięć kilo nic nadzwyczajnego a gdzie te duże?Piotr mówi przyjdzie na nie kolej w 2014 roku oby tak było zwijając nasz obóz przyżekamy sobie że na pewno tu jeszcze wrócimy.

 


4.7
Oceń
(12 głosów)

 

Amurowa zasiadka koło Dortmundu - opinie i komentarze

kamil11269kamil11269
0
Ładne amury ;) Gratuluję i pozdrawiam. (2014-01-01 12:38)
piotrcarppiotrcarp
0
Oj wrocimy i postaramy sie bardziej a moze nowe pomysly wpadna do glowy ktore pozwola latwiej je przechytrzyc :) (2014-01-01 19:55)
SieciarzSieciarz
0
Twój kolega Piotrek ma rację -brak wiatru-słabe brania niedotyczy żerowania węgorzy i sumów w nocy. (2014-02-24 12:51)
SieciarzSieciarz
0
Twój kolega Piotrek ma rację -brak wiatru-słabe brania niedotyczy żerowania węgorzy i sumów w nocy. (2014-02-24 12:51)

skomentuj ten artykuł