Otwarcie Sezonu Wędkarskiego 2014 w Lubartowie

/ 10 zdjęć


Towarzyskie zawody spławikowe otwierające łowisko specjalnie „Staw” w Miejskim Parku w Lubartowie.

5 kwietnia 2014r. odbyły się pierwsze w tym sezonie zawody spławikowe, w których to brałem udział.
Na początku przedstawię może w skrócie łowisko na, którym to przebiegała rywalizacja. Jak sama nazwa wskazuje jest to nie wielki staw o powierzchni około 3,5 ha wody znajdujący się w miejskim parku. Dominującymi gatunkami są przede wszystkim karasie srebrzyste i płotka, oraz karpie, którymi zbiornik jest co roku zarybiany. Głębokość łowiska waha się od ok. 1m do 2 – 2,5 w zależności od stanu wody. Aczkolwiek w większość stanowisk głębokość mieści się w granicach 1 – 2 m. Dno zbiornika w znacznym stopniu pokryte jest od kilku do kilkunastu centymetrowym mułem, tylko miejscami trafimy twarde.

Jak sama nazwa wskazuje „ zawody na otwarcie…” nie ma możliwości odbycia jakiegokolwiek treningu przed zawodami. Trzeba więc wstrzelić się z założeniami lub modyfikować je na bieżąco. Warto sięgnąć informacji na temat zarybienia, a konkretnie kiedy zostało dokonane, dlaczego? Jako, że znam to łowisko mogę powiedzieć iż bardzo często po zarybieniach jesiennych na wiosennych zawodach wiele osób schodzi na zero, tym bardziej kiedy nie żeruje drobniejsza ryba. Jeśli zarybienie jest na wiosnę, jest już dużo łatwiej nawet dla mniej doświadczonych wędkarzy, ryba jest powiedzmy „głupia”, tzn. intensywnie żeruje, wpuszczona do nowego zbiornika łatwo daje się oszukać na nasze sztuczki. Oczywiście to wszystko nie jest regułą, jednak jakieś wnioski można już wyciągać.
Rok temu kiedy uczestniczyłem na takim otwarciu, zarybienie było wiosenne, data zawodów początek maja z powodu długiej zimy. Postawiłem wtedy na jedną kartę łowiąc grubo i konkretnie metodą odległościową.
W tym roku ze względu na datę zarybień, przymrozki, niską temperaturę, oraz ogólne mizerne warunki pogodowe postanowiłem trochę zmienić moje przygotowania.
Jak przed każdymi zawodami, dzień wcześniej przygotowałem robactwo. A przygotowane do tego zabiegu miałem 0,25 pinki, 0,25 białego oraz 0,25 jokersa, 1x ochotka hakowa. Wszystkie robaczki zostały odseparowane martwe od żywych ( oprócz joka – wysoka jakość ), umyte, wysuszone i ponownie zapakowane. W trakcie tych czynności odseparowałem ok. 150 ml białego, oraz 100 ml pinki aby posłużyły mi jako martwe robaki stosowane do kul zanętowych. Dlaczego martwe?, żywe rozbijają kule co jest nie pożądane kiedy np. przygotowujemy mieszankę w kilku stopniach nawilżenia. Jeszcze tego samego dnia ugotowałem 1l słoik konopii oraz zmieliłem na drobno 0,5 kg zanęty z myślą o stworzeniu następnego dnia mieszanki pod baty.

Poniżej przedstawiam skład mieszanek zastosowanych na zawodach:
Pod odległościówkę:
1,25 kg czarnej mieszanki dedykowanej na karasie + 0,25 kg jasnej zanęty karpiowej
1,9 kg ziemi bełchatowskiej + 2 kg argili czarnej
150 ml białego robaka
1/3 puszki kukurydzy
Śladowa ilość pinki
0,6 l gotowanych konopii
Przygotowanie:
1,5 kg zanęty zmieszałem z 3,9 kg gliny
Mieszanka przygotowana była w 3 stopniach nawilżenia, gdzie wraz z większym nawilżeniem dodawałem coraz więcej smakołyków.
Zestawy:
7 g, zestaw do połowu z opadu, 25 cm przypon 0,12 z haczykiem OWNER ISEAMA 10-12
10 g, obciążenie 2 punktowe, 20 cm przypon 0,12 z haczykiem OWNER ISEAMA 10-12
16 g, obciążenie 2 punktowe 20 cm przypon 0,14 z haczykiem OWNER ISEAMA 10-12
Pod Baty:
0,5 kg zmielonej czarnej zanęty dedykowanej na karasie + 0,1 kg nie zmielonej
1,9 kg ziemi bełchatowskiej
2 kg argili czarnej
0,2l konopii
0,12-0,13 l jokersa
80 ml pinki
Przygotowanie:
0,6 kg zanęty zmieszałem z ok. 1,5 kg ziemi bełchatowskiej
Mieszanka przygotowana w 3 stopniach nawilżenia, gdzie wraz z większym nawilżeniem dodawałem odrobinę więcej smakołyków
Do 0,4 kg ziemi bełchatowskiej i 2 kg argili dodałem 12 dkg jokersa
Zestawy:
Na bata 5 m, 0,75 g z 3 punktowym obciążeniem, 20 cm przypon 0,084 z haczykiem OWNER CHIKA 20
Na bata 7 m, 1,25 g z 3 punktowym obciążeniem, 20 cm przypon 0,084 z haczykiem OWNER CHIKA 20

Na odległościówkę na ok. 30 m podałem 27 – 30 kuleczek zanętowych, natomiast na 5 i 7 m bata podałem po 2 kule z jokersem oraz po 3 z mieszanką zanęty i ziemi bełchatowskiej.

W planie było odławianie czegokolwiek na batach, oraz obserwacja czy u sąsiadów pojawiły się karpie, jeśli tak, natychmiastowe przerzucenie się na ok. 30 m i łowienie grubasków. Jednak tylko na planach się skończyło. Miejsce wylosowałem na najpłytszej części zbiornika, gdzie woda przy takich temperaturach szybko się ochładza ( i odwrotnie ). Więc nie spodziewałem się fajerwerków, nie mniej jednak wykonałem zaplanowanie nęcenie.
Od sygnału na łowienie przez prawie 180 minut nie widziałem nawet drgnięcia spławika, czy to na bacie czy na odległościówce.

Nie pomagały żadne zmiany przynęty, cięcie kukurydzy na mniejsze kawałki itp. woda na lewo 4 stanowiska i 1 w prawo w zasadzie martwa. A w dalszych okolicach ludzie już mieli po 1 – 2 karpikach.

W końcu udało się złowić 1 karpika z odległościówki .

Więc nadzieja wróciła, chociaż czasu zostało już mało. Zarzuciłem ponownie z myślą, „ o może w końcu mi weszły ”. Jest!!! następnie branie ale co to, zacinam a na haczyki wymemłana kukurydza i robak. Hmm, zakładam nowe i posyłam zestaw ponownie w zanęcone miejsce. Sytuacja się powtórzyła po raz kolejny, pomyślałem więc, że to może jakaś drobna ryba, zmieniłem przypon na 0,094 i haczyk 16 OWNER SIRAHAE. Spławik ląduje w wodzie, jest branie, trzeba mocno wyczekać zacięcie, zacinam, i…. zero. Pomyślałem że, to mogą być czebaczki amurskie, które niestety występują w tym zbiorniku, więc zwijam zestaw, a tu widzę rozgięty haczyk. Nie wiele myśląc dogiąłem go na miejsce, poluzowałem mocno hamulec i ponownie z samą pinką spławik wylądował w wodzie. Tym razem po wyczekaniu brania, hamulec zrobił swoje, i mam drugiego karpika.


W tej jednej ostatniej godzinie do siatki trafiło łącznie 6 wymiarowych karpików dających łączną wagę tylko 4205g.


Na 1 miejsce już nawet nie liczyłem, ale myślałem sobie, że może chociaż wdrapie się na podium. Jak się okazało wynik ten dał mi 2 miejsce i przewagę 500g nad trzecim. Do pierwszego miejsca miałem stratę ponad 4kg, kolega miał co najmniej 2 rybki o wadze 1,5 - 2 kg.

Wyziębiony, zmęczony ale i zadowolony z siebie, że do ostatniej chwili nie poddałem się i udało się wspiąć na podium. Praca dnia wcześniejszego, przygotowania nie poszły na marne.

Pozdrawiam

 


5
Oceń
(6 głosów)

 

Otwarcie Sezonu Wędkarskiego 2014 w Lubartowie - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości