Wróciłem dziś z nad wody bardzo zdenerwowany. Ale od początku... Miejsce, w którym najchętniej wędkuje to starorzecze o stałym połączeniu z rzeką macierzystą, a więc jak wiadomo bogate w różne gatunki ryb. Położone jest na uboczu, wśród łąk, pastwisk i lasów. W najbliższym mieście wiele lat funkcjonowała szkoła rybacka, dlatego też umiejętność wykonania i użytkowania sieci rybackich jest dość powszechna. Raz taką sieć kolega znalazł poprzez "nowy" zaczep na żywcówce, za chwilę znalazła się druga. Będąc na łowisku, szczególnie wieczorem, obserwuję nie raz i nie dwa dziwnie zachowujących się przybyszów, np. przyjeżdżają rzucać błystką na szczupaka lub łowić na żywca na kwadrans przed zmrokiem i spinningują tak długo aż się nie spakuję i nie odjadę. Albo już odjeżdżając mijam się po jedynej drodze dojazdowej z jadącym w stronę wody samochodem.
Co było dzisiaj? Zachęceni wynikami z ostatnich dni i wieczorów zaplanowaliśmy dzisiaj z kolegą dłuższe posiedzenie ze świetlikiem. Poszły za tym solidne inwestycje w zanęcenie łowiska i duże nadzieje na duże ryby. Bardzo się nastawiliśmy i cieszyliśmy na tę zasiadkę. Późnym popołudniem koło naszego samochodu (ok 500 m od wody - dojazd nad samą wodę utrudnia miejscowy rolnik - że mu rozjeżdżamy pastwisko itp. więc ok - przejdziemy się) pojawia się drugi, kolega utrzymuje, że chwilę był też trzeci. Przybyli jegomoście, co prawda głośno rozmawiając, mijają nas i starorzecze szerokim łukiem i udają się w stronę rzeki macierzystej, ale taką drogą, że mogą nas obserwować. Znikają na ok godzinę, a my za namową kolegi rezygnujemy i pakujemy się. Goście wracają już z latarkami, spotykamy się przy samochodzie. Taktyka jest taka, że udajemy głupa i nie wiemy o co chodzi. Goście (kark i dwóch chudych) mówią kulturalnie dobrywieczór, pytają o wyniki bla bla bla. Narzekają, że byli porzucać na szczupaka, ale zero uderzeń itp. U jednego zauważyłem niby wędkę. Nr rejestracyjny miejscowy. Odjechali przed nami.
Po co ktoś mając pod wieczór mało czasu parkuje samochód ok 2 km od rzekomego miejsca połowu? Nad samą rzekę prowadzi inna droga dojazdowa. Czemu nie porzucali po drodze na starorzeczu (znanym z obfitości w szczupaka?)
Po co ktoś się wybiera na szczupaka (wzrokowca) o zmroku? Po co zabiera "na szczupaka" latarki?
Jak się zachować? Uciekać, czy siedzieć na rybach i udawać, że nic się nie podejrzewa? Po żadne służby zadzwonić nie można, bo zapewne już spisali twój nr rejestracyjny i się zemszczą.
Czemu uczciwy wędkarz, musi grzecznie "jak babci w tramwaju" ustępować miejsca ludziom o wątpliwych intencjach?